Artur i Maria byli ze sobą 23 lata. Mają dwóch synów w wieku 10 i 5 lat. Gehenna kobiety zaczęła się siedem lat temu, gdy poroniła córkę. - Obwiniał mnie za to. Zakazał mi palić papierosy i zabronił wychodzenia z domu. To była chora zazdrość, ciągle mi zarzucał, że go zdradzam - opowiada kobieta.Feralnego dnia Artur G. wrócił do domu ok. godz. 16 skuterem. - Sprzątałam i ugotowałam dzieciom zupę ogórkową. Pokłóciliśmy się o to, że pojechałam na grzyby, a on twierdził, że do kochanka. W pewnym momencie wszedł do kuchni. Dzieci miały zupę na talerzach i jadły. Ja załatwiałam się w łazience. Przyszedł do mnie z garnkiem zupy i zapytał: "Co to, k., jest?". Odpowiedziałam, że ogórkowa i jak chce, to ma sobie nalać. Wtedy wylał mi garnek wrzątku na głowę. Krzyczałam, płakałam. Chłodziłam się wodą. Zadzwoniłam na policję - relacjonuje pani Maria.- Kobieta doznała poparzeń głowy I stopnia i lewego ucha II stopnia. Przewieziono ją do szpitala w Szczecinku, gdzie została opatrzona. Sprawca został zatrzymany i usłyszał zarzut znęcania się z art. 207, za co grozi kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat - mówi Ewa Żaglewska z policji w Szczecinku. Artur G. dostał policyjny dozór i wyprowadził się do matki. Ma sądowy zakaz zbliżania się do konkubiny.- Nie życzę mu, by poszedł do więzienia, ale mam nadzieję, że da mi święty spokój. Stwierdziłam po tym wszystkim, że nawet już go nie lubię - kończy Maria T.
Zobacz: Zwłoki poszukiwanej 20-latki znalezione w wersalce. Policja kłamała
Przeczytaj też: Rowerzysta zaatakował pieszego. Jego stan jest krytyczny
Polecamy: Warszawa. Powiesił się w radiowozie straży miejskiej