To, co w okresie świąteczno-noworocznym dzieje się na polskich dworcach kolejowych, woła o pomstę do nieba. Zatłoczone wagony, kłótnie o miejsce i setki osób odprawionych z kwitkiem. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób pakuje rodzinę do samochodu, tankuje do pełna i rusza w drogę.
Spadające ceny paliw zachęcają do takiego rozwiązania. Na niektórych stacjach benzyna kosztuje już tylko 3,10 groszy za litr (np. stacja Auchan w Szczecinie). A w przyszłym roku ma być jeszcze tańsza. Wystarczy więc policzyć. Za podróż ekspresem (pośpieszny kursuje tylko w nocy!) z Warszawy do Zakopanego czteroosobowa rodzina (przy uwzględnieniu wszystkich ulg) zapłaci aż 500 zł! Gdy pojedziemy autem, zapłacimy jedynie 220 zł. A jeśli mamy ekonomiczne auto - jeszcze mniej. Rachunek jest więc prosty. PKP powinny wreszcie coś z tym zrobić. Bo na razie mamy średniowieczny tabor i gigantyczne ceny. Tak dalej być nie może!