W grudniu 2008 r. Jan Sz. dostał 3 lata za zgwałcenie żony. Ale sędzia pozwolił mu czekać na wolności do uprawomocnienia się wyroku. Sz. wykorzystał ten czas. Zabił zeznającą przeciw niemu siostrę żony i jej kochanka. A potem w policyjnej obławie popełnił samobójstwo.
Dziś wiemy, że winni pozostawienia tego zwyrodnialca na wolności nie ponieśli konsekwencji. Sędzi Sądu Rejonowego w Kościanie wytknięto wprawdzie błąd w ocenie materiałów dowodowych, ale uznano, że nie ma podstaw do kary, bo... nie nastąpiła obraza prawa.
Wobec prokuratora, który nie zaskarżył skandalicznego postanowienia sądu - za karę uznano wytyk służbowy. Jedną z najniższych, nieskutkującą niczym.
Tak, ONI, ci w togach, są zawsze niewinni, nawet kiedy ich błędy... znaczą ludzką śmierć. Bo sprawiedliwość zawsze jest po sądów stronie. Nie ludzi.