Wojna o krzyż, wojna o tablicę czy wojna o pomnik? O co naprawdę chodzi protestującym pod siedzibą głowy państwa, ktorzy nazywają się "obrońcami krzyża". Kiedy w zeszły wtorek wybuchła wielka wojna o krzyż jego zwolennicy zapowiedzieli, że nie ruszą się z Krakowskiego Przedmieścia dopóki na miejscu harcerskiego symbolu katastrofy nie pojawi się "tablica albo monumnet".
Kancelaria Prezydenta złożyła wniosek do Stołecznego Konserwatora Zabytków ws. zawieszenia tablicy, bo budowa pomnika w tym miejscu nie wchodziła w grę. Aby uniknąć ponownych awantur tablicę powieszono w tajemnicy i tuż przed południem nastąpiło jej oficjalne odsłonięcie.
Niestety to nie wystarcza strażnikom krzyża. - Tablica jest zdawkowa, na odczepkę. Powinien być pomnik, albo pięć pomników. Musimy godnie upamiętnić największą tragedię w historii - mówił w rozmowie z tvn24.pl jeden z obrońców, Janusz Zieliński.
Mężczyzna jest zdania, że powinno być kilka projektów monumentu, konkurs i narodowe referendum w sprawie wyglądu pomnika.