Od kilku dni winą za katastrofę obarcza się pilotów. Wskazali na nich rosyjscy prokuratorzy. Przytaknął im też Edmund Klich (64 l.), ekspert oddelegowany przez nasz rząd do pomocy przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie. Były doradca Władimira Putina (48 l.) Andriej Iłłarionow (49 l.) podejrzewa, że opinia publiczna może być celowo wprowadzana w błąd, by ukryć prawdziwe przyczyny tragedii.
- Rosyjskie śledztwo budzi wątpliwości - mówi Iłłarionow. W "Rzeczpospolitej" sugeruje, że Rosjanie robią przemyślaną kampanię, by wmówić Polakom, Rosjanom i całemu światu, że za śmierć prezydenta i 95 pozostałych osób odpowiada pilot. Prawda, jego zdaniem, może być inna. Winę może ponosić obsługa lotniska. Nie jest jedynym Rosjaninem, który tak uważa. Dziennik "Kommiersant" napisał, że kontrolerzy dużo za późno ostrzegli komendą "Goryzont" (horyzont) o możliwym zderzeniu. Podawali też złe dane o widoczności. Jest też pytanie, dlaczego nie zabroniono Polakom lądować, skoro były tak fatalne warunki. Tę sprawę bada już nasza prokuratura wojskowa.
Tymczasem, jak już pisaliśmy, w poniedziałek szef MSWiA Jerzy Miller (58 l.) i naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski (53 l.) mają odebrać w Moskwie zapisy z czarnych skrzynek tupolewa. Zgodnie z zapowiedziami samego Donalda Tuska (53 l.) informacje o tym, co się działo na pokładzie w ostatnich minutach lotu, powinny zostać ujawnione Polakom. Specjaliści nie wierzą jednak, by ujawniono całość zapisów nagrań z kabiny pilotów.