Rafał K. pracował jako ochroniarz w muzeum dopiero od miesiąca, ale od razu zorientował się, że na cennych eksponatach można nieźle zarobić. Na swoich zmianach zamiast pilnować zbiorów, wynosił z budynku po kilka cennych książek autorstwa Jarosława Iwaszkiewicza. Niektóre z nich miały nawet autograf pisarza. Złodziej zabrał swój łup i udał się z nim do antykwariatu w Warszawie.
5 książek udało mu się sprzedać za 5 tys zł. Jednak antykwariusz szybko zorientował się, że białe kruki, które właśnie kupił, są własnością muzeum. Natychmiast zawiadomił policjantów. Ci zatrzymali złodzieja w miejscu pracy. Rafał K. przyznał się do wszystkiego. Okazało się, że z muzeum wyniósł 54 książki. Już trafił do aresztu na 2 miesiące. Za kradzież przedmiotów o szczególnym znaczeniu dla kultury może spędzić za kratami nawet na 10 lat.