Mały kościółek parafialny w Chojnie (woj. wielkopolskie) przeżył w niedzielę prawdziwe oblężenie. Pan Władysław w garniturze prezentował się wyjątkowo elegancko, a pani Wioletta aż promieniała. Oboje przed Bogiem i świadkami przysięgali sobie wierność i miłość po grób, a zaraz potem ksiądz polał malutką główkę Rózi święconą wodą.
Dziewczynka w tym czasie słodko spała, bezpieczna ramionach rodziców chrzestnych. Jej starsze rodzeństwo - Natalka (11 l.), Tomek (10 l.) i Ania (7 l.) - z uśmiechami na twarzy przyglądali się uroczystości. Po ślubie i chrzcinach Szwakowie nie kryli wzruszenia. - Wszystkim dziękujemy - mówili szczęśliwi i z przejęciem opowiadali, jak wspaniale rozwija się maleńka Róża. Ale radość na twarzy rodziny z Błot Wielkich zagościła dopiero niedawno, kiedy po wielotygodniowej batalii odzyskali maleńką Różyczkę. Dziewczynkę odebrano matce od piersi zaraz po narodzinach w lipcu. Powód? Sąd stwierdził, że rodzina nie poradzi sobie z noworodkiem, a w domu jest... brudno.
Rozpoczęła się batalia o odzyskanie maleństwa. Wioletta i Władysław nie prowadzili jej jednak sami. Z pomocą przyszedł "Super Express", który wspólnie z PKO TFI uruchomił dla ich dzieci - w tym małej Róży - specjalny fundusz, który zabezpieczy ich przyszłość. Z całej Polski zaczęły napływać też dary od naszych Czytelników. Sąd ugiął się i uznał, że miejsce dziecka jest przy rodzicach. Teraz Szwakowie wierzą, że wszystko co złe już za nimi. - Będziemy tańczyć i się radować - mówił pan Władek i czule obejmował swoją świeżo poślubioną żonę.