Od środy do soboty w Warszawie odbęda się protesty organizowane przez związki zawodowe. Jest to efekt zerwania przez związkowców rozmów w Komisji Trójstronnej. NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związkich Zawodowych powołały wtedy ogólnopolski komitet protestacyjno-strajkowy, który zapowiedział wrześniowe manifestacje w stolicy.
- Wyszliśmy z Komisji Trójstronnej, bo mieliśmy dość fasady, a nie dlatego, że nie chcieliśmy rozmawiać z tym rządem - mówi Tadeusz Chwałka z Forum Związków Zawodowych, po wizycie w Sejmie u marszałek Ewy Kopacz, dzień przed początkiem demonstracji.
Podczas obrad Komisji trójstronnej związkowcy domagali się odwołania Władysława Kosiniaka-Kamysza z funkcji ministra pracy i polityki społecznej, a także wycofania z prac legislacyjnych zmian w Kodeksie pracy zakładających uelastycznienie czasu pracy poprzez wydłużanie okresów rozliczeniowych z czterech miesięcy do roku. Ważną kwestią, która budzi niezadowolenie w środowiskach związkowych, jest również niedawne podwyższenie wieku emerytalnego. Wszystkie postulaty mają zostać złożone na ręce odpowiednich osób.
- Będą składane petycje. I będziemy oczekiwali na odpowiedź rządu na te postulaty - przyznał Jan Guz z OPZZ.
Również Piotr Duda, w Kontrwywiadzie RMF.FM zapowiedział, że związkowcy nie zamierzają się poddawać, ale chcą doprowadzić do tego, by politycy liczyli się z ich zdaniem.
- Rozpoczynamy protesty i będziemy walczyć do skutku. Na pewno na tych protestach nie poprzestaniemy. Ten rząd powinien jak najszybciej trafić na śmietnik historii. Nie wykluczamy, że zostaniemy w Warszawie dłużej niż tylko do soboty - mówił Duda.
Zobacz również: Piotr Duda: PiS nie będzie mówić, jak Solidarność ma protestować
Jeszcze w czerwcu premier Tusk skrytykował przedstawicieli związków za zerwanie rozmów Komisji. Jego zdaniem nie zrozumieli oni na czym polega dialog, a ich postulaty były tylko i wyłącznie żądaniami. W podobnym tonie premier wypowiedział się w przededniu demonstracji w stolicy.
- Jedynym postulatem związkowców jest obalenie rządu - przyznał Donald Tusk.
Premier stwierdził również, że on sam ma na koncie wiele manifestacji. Tak jako ich uczestnik, ale i premier polskiego rządu.
- Jestem obyty z protestami. Sam kiedyś protestowałem, ale wydaje mi się, że wtedy chodziło o sprawy bardziej serio - podsumował premier.
Najważniejsze,jego zdaniem, jest zapewnienie bezpieczeństwa w stolicy i zadbanie, aby mieszkańcy jak najmniej odczuli skutki związkowych protestów. W podobnym tonie wypowiada się prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zaapelowała, by poprzez protesty "nie brać warszawiaków za zakładników" i wystosowała do związkowych liderów specjalny list.
- Ta forma manifestacji jest z punktu widzenia zwykłego warszawiaka najbardziej dotkliwa. Niezrozumiałe dla mnie jest to, że rozmiar dotkliwości dla mieszkańców stał się powodem do dumy i satysfakcji organizatorów - napisała w liście do związkowców.
Piotr Duda nie ukrywa zdziwienia stanowiskiem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Niezrozumiała jest dla niego nagła troska o mieszkańców Warszawy.
- Od kiedy pani prezydent troszczy się o mieszkańców stolicy? Jutro ma padać deszcz. Pani prezydent niech lepiej pilnuje tunelu pod Wisłostradą, żeby znowu nie zalało, bo znowu warszawiacy będa mieli więcej problemów przez niekompetencję urzędników, a nie przez protesty związkowców - powiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność".