Za 22 dni zacznie obowiązywać nowa ustawa refundacyjna i w aptekach będą nowe ceny. Problem w tym, że nikt ich nie zna. Apteki i hurtownie farmaceutyczne nie zamawiają więc już nowego towaru. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ceny urzędowe większości leków będą niższe (nie ma to nic wspólnego z cenami dla pacjenta - red.).
Sprzedawcy leków obawiają się więc, że jeśli teraz kupią towar, to po Nowym Roku stracą. - Przykład? Kupię teraz insulinę za 150 zł, a po Nowym Roku będzie kosztować 100 zł, a będą obowiązywać sztywne, jednakowe ceny dla wszystkich, więc będę musiał przecenić lek. Urzędnicy nie biorą pod uwagę naszych strat - mówi Stanisław Piechula (48 l.), wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej. Obawy farmaceutów oznaczają dla pacjentów jedno: w styczniu mogą być problemy z wykupieniem recepty. Chorzy będą biegać od apteki do apteki.
Ministerstwo Zdrowia tryska jednak optymizmem. Na nasze pytanie o sytuację na rynku leków uzyskaliśmy zapewnienie, że wszystko będzie dobrze.
To już kolejny problem z lekami i ustawą refundacyjną, przygotowaną przez poprzedniego ministra zdrowia. Z tego powodu protestują już lekarze - grożą, że nie będą wypisywać recept na leki ze zniżką. Z kolei Naczelna Izba Lekarska wezwała właścicieli aptek, by nie podpisywali umów z NFZ na sprzedaż refundowanych leków. Jeśli dojdzie do tego, apteki będą sprzedawać leki bez zniżek.