Oddał żonie swoją nerkę

2008-08-11 4:00

To dopiero mąż! Kiedy Krzysztof Komęza (56 l.) z Łodzi dowiedział się, że jego ukochana żona Elżbieta (58 l.) cierpi na poważne schorzenie nerek, nie wahał się ani chwili. Kobiecie, bez której życia sobie nie wyobraża, oddał swoją nerkę. To pierwszy taki przeszczep w Łodzi. Małżonkowie czują się dobrze.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poznali się 35 lat temu, kiedy studiowali na Wydziale Elektrycznym Politechniki Łódzkiej. Dziś są tam cenionymi pracownikami naukowymi. Choć od ślubu upłynęło już wiele lat, wciąż łączy ich gorące uczucie. Tak wielkie, że kiedy pani Elżbieta znalazła się w poważnych tarapatach, mąż oddał jej kawałek siebie.

Dializy co dwa dni

- Lekarze wykryli u mnie torbiele na obu nerkach - opowiada pani Elżbieta Komęza.

Lekarze zapowiedzieli, że będzie skazana na dializy. To oznaczałoby, że co dwa dni musiałaby spędzać po kilka godzin w stacjach dializ.

Na szczęście ma wspaniałego męża, który wybawił ją z opresji.

- Nie było dla mnie ważne, że będę żył z jedną nerką. Miłość do żony zwyciężyła - uśmiecha się pan Krzysztof i czule spogląda na swą szczęśliwą żonę leżącą na sąsiednim łóżku.

Mój kochany mąż

Operację przeprowadził prof. Józef Matych (60 l.).

- Cieszę się niezmiernie, że ci państwo zdecydowali się na taki krok, bo przeszczepy rodzinne to u nas prawdziwa rzadkość - mówi. Wyjaśnia, że w całej Polsce wykonuje się ich zaledwie 3 procent ogólnej liczby przeszczepów. Pod tym względem nasz kraj jest ostatni w Europie.

- W Łodzi nie było jeszcze przypadku, by mąż oddał nerkę żonie - dodaje profesor. - A przecież z jedną nerką można normalnie funkcjonować.

Dzięki małżonkowi pani Ela też będzie mogła normalnie żyć.

- Mój mąż jest taki kochany - szepcze pieszczotliwie pani Ela, ściskając rękę swojego wspaniałego mężczyzny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają