Kiedy 9-letni Kubuś Raczkowski i jego15-letni brat Gracjan z Nowej Soli (woj. lubuskie) opowiadają, czego dokonał ich wspaniały piesek, łzy cisną się im do oczu. Niepozorny, ale bardzo odważny kundelek Dżeki (15 l.) nie uląkł się agresywnego pitbulla i stanął w obronie bezbronnych chłopców, których rozjuszona bestia chciała zaatakować. Ratując swoich przyjaciół, bohaterski piesek oddał życie, rozerwany przez żądnego krwi pitbulla.
- Gdyby nie Dżeki, ten wielki pies by nas pożarł. Nie mieliśmy gdzie uciec, a on ujadając, biegł do nas. Chciał na nas skoczyć - opowiada Gracjan i wspominając te straszne chwile, chowa twarz w dłoniach i cały drży.
To miał być miły spacer trojga przyjaciół - dwóch braci i ich psa Dżekiego. Wesoło podskakiwali, rzucali kijkami, a Dżeki posłusznie aportował.
- To była wyjątkowo inteligentna psina. Wszystko rozumiał - mówi Gracjan, który od małego wychowywał się z sympatycznym kundelkiem.
Kiedy chłopcy się bawili, nagle zauważyli, że w ich stronę biegnie rozjuszony pitbull. Zamarli z przerażenia. Starszemu Gracjanowi przez głowę przemknęły rady starszych, by w takiej sytuacji nie uciekać. - Nie patrzyłem też psu w oczy, bo wiedziałem, że to go może rozzłościć jeszcze bardziej - opowiada. Chciał zasłonić młodszego braciszka swoim ciałem, bo pies był coraz bliżej.
- Nagle brat kazał mi wskoczyć w pobliskie krzaki, a sam został - wspomina Kubuś.
I gdy już Gracjanowi wydawało się, że wielka bestia rzuci się na niego, nagle wprost na pitbulla wyskoczył ich malutki Dżeki.
- Odciągnął go na bok, ale ja od razu wiedziałem, kto w tej bitwie przegra - ze smutkiem mówi Gracjan.
Gdy chłopcy zobaczyli, jak pitbull rozszarpuje ich małego przyjaciela, wzięli nogi za pas. Z daleka widzieli, jak bestia pastwi się nad ich psem. Dżeki nie miał szans w tej strasznej, nierównej walce. Okazało się, że pies mieszka na sąsiedniej posesji, ale nikt się do niego nie przyznaje.
- Boimy się, że znów może zaatakować - mówi Gracjan i z niepokojem spogląda przez okno.