Oddali adoptowanego synka do domu dziecka. "Chciał mnie zamordować"

2019-05-31 11:57

Marta i Robert Olszewscy adoptowali rodzeństwo, ale po czterech latach porzucili jedno z dzieci. Adopcyjna matka mówi, że chłopiec pojawił się w jej sypialni w nocy z nożem w ręku. Michał od pięciu lat przebywa w ośrodku opiekuńczym, gdzie nikt go nie odwiedza.

Chłopiec

i

Autor: Pexels.com

Marta i Robert Olszewscy są małżeństwem od kilkunastu lat. Po ślubie okazało się, że nie mogą mieć dzieci, dlatego zdecydowali się na adopcję. Dzieci, które adoptowali przez dwa lata przebywały w rodzinnym domu dziecka, a trafiły tam z dysfunkcyjnej rodziny. Małżeństwo na początku poprosiło sąd o tzw. preadopcję, czyli spotkania z dziećmi w swoim domu. U chłopca zaczęły się pojawiać niepokojące zachowania - krzyczał i wrzeszczał. Olszewscy chcieli adoptować tylko dziewczynkę, ale na to się nie zgodzono więc zdecydowali się na pełną adopcję, a dzieci otrzymały nowe imiona - Magdalena i Michał. Chłopiec zaczął stwarzać problemy wychowawcze. Rok po adopcji trafił do szpitala psychiatrycznego. Po powrocie jego stan się pogorszył. Marta Olszewska opowiada, że chłopiec chciał ją zamordować. Przyszedł do niej w nocy z nożem, ale nie zdążył zadać ciosu, bo kobieta złapała jego rękę z nożem. Chłopca zawieziono do szpitala psychiatrycznego. Po kilku tygodniach Olszewscy dostali telefon ze szpitala żeby zabrać Michała do domu. Olszewska powiedziała, że tego nie zrobi, ponieważ obawia się o swoje życie i zdrowie. Porzucony Michał od prawie pięciu lat przebywa w placówce opiekuńczej. - Do Michała nie przychodzi nikt. On potwornie cierpi - mówi Anna Kocięcka-Zbylut, nauczycielka Michała. - Nie mógł zrozumieć, dlaczego go zostawiła - dodaje Kocięcka–Zbylut. - To nie jest mój syn. To jest osoba, która chciała mnie zabić - mówi Olszewska. Adopcyjny ojciec mówi, że nie myśli o Michale. Porzucony chłopiec ma ze sobą coś, co mu przypomina o domu adopcyjnym - album ze zdjęciami z mamą, tatą i siostrą. To jedyna rzecz, której nie pozwoli nikomu ruszyć. Marta Olszewska nie pozwala siostrze Michała go odwiedzać. Adopcyjny ojciec mówi, że Michał to nie jest jego dziecko. - Nie przebaczę mu za to, co się wydarzyło. Nie ma takiej możliwości. Nie wybaczę osobie, która chciała mnie zabić - mówi Olszewski. - Postawa wychowawcza rodziców została oceniona bardzo krytycznie. Brakowało konsekwencji i działań, celem wyprowadzenia sytuacji wychowawczej chłopca. Dziecko, co wynika z opinii specjalistów poczuło bardzo mocno odtrącenie przez rodzinę adopcyjną. Dalej uważa tych rodziców, za swoich rodziców – mówi Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. Michał ma teraz 16 lat. Chłopiec pozostaje cały czas w ośrodku opiekuńczym. Będzie mógł go opuścić, jeżeli znajdzie się rodzina, która podejmie się opieki i wychowania chłopca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki