ODNALEZIONO CIAŁO MADZI - Historia porwania, którego nie było

2012-02-05 11:30

Odnalezione ciało Madzi potwierdza wersję matki dziecka, że półroczna dziewczynka nie żyje. 6-miesięczna Magda Waśniewska zaginęła w tajemniczych okolicznościach 24 stycznia. Katarzyna W. (22 l.) od początku twierdział, że jej córeczka została uprowadzona. Teraz już wiadomo, że matka Madzi kłamała i sfingowała porwanie. Porwania Madzi nie było, ale przypomnijmy jak wyglądał przebieg poszukiwań Madzi.

HISTORIA "PORWANIA" i POSZUKIWAŃ MADZI

24 stycznia - Madzia znika około godziny 18.00. Przechodnie w Sosnowcu wzywają pogotowie ratunkowe do leżącej na chodniku kobiety. Obok niej stoi pusty wózek. Matka twierdzi, że tajemniczy mężczyzna napadł ją, uderzył w tył głowy i zabrał dziecko.

25 stycznia. Policja i rodzina przeczesują okolice.

26 stycznia - śledztwo przejmuje Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Wtedy też pomoc rodzinie proponuje detektyw Krzysztof Rutkowski.

27 stycznia - komendant śląskiej policji powołuje specjalną grupę policjantów, która ma zajmować się sprawą. Rutkowski namawia oboje rodziców, żeby zrobili sobie badania DNA.

29 stycznia - rodzice zwołują konferencję z udziałem Rutkowskiego, na której Katarzyna publicznie podaje swoją wersje wydarzeń.

30 stycznia - policjanci pracują nad sporządzeniem portretu psychologicznego sprawcy.

31 stycznia - matka i ojciec są namawiani przez detektywa do poddania się badaniu wariografem. Matka początkowo się zgadza, ale reaguje nerwowo. Trzaska mocno drzwiami i rozbija głowę mężowi. Potem szuka w Internecie informacji o tym, jak oszukać wariograf.

1 lutego - badanie wariografem wskazuje, że ojciec dziecka nie kłamie i nie wie, w jaki sposób zaginęła Madzia. Matka w ostatniej chwili odmawia badania.

2 lutego - detektyw przedstawia wyniki przeprowadzonego testu DNA, które wykazują, że to Bartłomiej, mąż Katarzyny, jest ojcem Magdy.

Noc z 2 na 3 lutego -matka przyznaje się, porwania nigdy nie było. Zeznaje detektywowi, że dziecko zmarło po tym, jak w domu wypadło jej z rąk.

Noc z 3 na 4 lutego - policja znajduje ciało dziecka. To najprawdopodobniej Magda. Zwłoki leżą około 2 kilometrów od miejsca wskazanego początkowo przez matkę.

Wiele wątpliwości w sprawie Madzi

Czy matka była podejrzewana?
Wprawdzie śledczy zapowiadali, że w sprawie porwania brane są pod uwagę różne wersje wydarzeń, ale czy aby nie zaniedbano najbardziej prawdopodobnej: udziału matki. Przecież wiele na to wskazywało. Była podejrzanie spokojna, plątała się w zeznaniach (najpierw mówiła że szła z dzieckiem szukać pracy, po czterech dniach, że szła do rodziców), wreszcie w wywiadach mówiła o dziecku w czasie przeszłym.

Czy ojciec widział wypadek?
Zastanawiająca jest nieścisłość w zeznaniach ojca dziecka. W jednym z wywiadów mówił, że wyszedł z ich mieszkania razem z żoną i dzieckiem, zniósł wózek na dół i wtedy on wrócił do mieszkania, a matka poszła do rodziców. Skoro wypadek wydarzył się tuż przed wyjściem na spacer, musiał być jego świadkiem.

Porwanie jak z serialu?
Historia o porwaniu opowiedziana przez matkę jest łudząco podobna do jednego z odcinków serialu "Detektywi", który wyemitowany został przed tymi wydarzeniami. W serialu matka upozorowała porwanie, z tą różnicą, że dziecko oddała do "okna życia". Czy program stanowił inspirację dla Katarzyny Waśniewskiej?

Czy ktoś pomagał matce?
Jak to możliwe, że kobieta, która "przed chwilą" straciła dziecko, stworzyła w ciągu zaledwie godzinnego spaceru mistyfikację, na którą nabrali się doświadczeni śledczy? Jak zdążyła zakopać ciało w zmarzniętej ziemi? Obmyślić szybko szczegółową wersję wydarzeń. Kto uderzył ją w tył głowy (obdukcja to potwierdziła), by uwiarygodnić motyw napadu?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki