Steven Carter mieszkał w Romford, mieście leżącym nieopodal Londynu. Do tragedii doszło, gdy po pracy wracał do domu. Nagle kilku bandziorów napadło go i potwornie skatowało. Bezwzględni oprawcy okładali go dotkliwie tak długo, aż stracił przytomność. Czaszka młodego Brytyjczyka została doszczętnie pogruchotana. Operujący mężczyznę lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie. Ku ich zdziwieniu udało się jednak ocalić chłopaka.
Steve przeżył napad, ale stracił połowę czaszki. Po fizycznych katuszach przyszła jednak kolej na dalsze cierpienia. Ludzie nie dają Stevenowi spokoju. Niegdyś przystojny mężczyzna dziś straszy swoim wyglądem. Ma także olbrzymie problemy ze znalezieniem sobie wybranki serca.