Urodził się we Lwowie, tam spędził okupację, tam wstąpił do zespołu teatralnego Wojska Polskiego. Ale nie skończył szkoły teatralnej, był samoukiem, geniuszem. W 1946 roku zdał jedynie aktorski egzamin eksternistyczny.
- Na uniwersytetach bywałem wykładowcą, ale nigdy studentem - mówił o sobie w wywiadach.
Debiutował w 1945 roku w rzeszowskim teatrze rolą Wacława w "Zemście". Pierwszą sztukę wyreżyserował sześć lat później. Szybko piął się po szczeblach kariery. Był dyrektorem artystycznym Telewizji Polskiej, dyrektorem warszawskich teatrów: Powszechnego, Narodowego, Nowego, współtwórcą Teatru Telewizji. Co rusz przekraczał granice w sztuce, potrafił puścić oko do rzeczy niezmiernie poważnych. Na przykład w jego słynnej "Balladynie" (1974) aktorzy jeździli na motorach. Niektórzy go krytykowali, ale dla większości był mistrzem nad mistrzami.
- Zmienił moje życie - mówi Xymena Zaniewska (87 l.), słynna scenografka. - Przecież jestem architektem, a dzięki niemu zostałam w telewizji. Zlecił mi zadanie i dziś jestem, kim jestem. Stworzył mi takie możliwości, że w pełni mogłam realizować swoje zainteresowania.
- To, co stało się ze mną w zawodzie, jemu zawdzięczam. To on wziął mnie do Teatru Narodowego, u niego robiliśmy dyplom, "Antygonę". Potem grałem w jego słynnej "Balladynie". Wszystko, co mnie spotkało dobrego w zawodzie, jemu zawdzięczam - dodaje Mieczysław Hryniewicz (62 l.).
Hanuszkiewicz był czterokrotnie żonaty, w tym trzy razy z aktorkami: Zofią Rysiówną (83 l.), Zofią Kucówną (78 l.) i Magdaleną Cwenówną (57 l.). Koledzy po fachu zazdrościli mu powodzenia u kobiet.
- Był szalony w dobrym tego słowa znaczeniu. A jaki był przystojny! Miał powodzenie u kobiet. Miał kilka żon, był odważny więc nie tylko zawodowo, ale i życiowo - mówi Wiesław Gołas (81 l.). - Ale przede wszystkim był dobrym aktorem, świetnym reżyserem.
Niestety, kilka lat temu Hanuszkiewicz wycofał się z życia, chorował na serce, pisano, że popadł w depresję. Nie przyjmował zaproszeń, nie bywał na salonach.
Mieczysław Hryniewicz (62 l.):
- Miał ogromny autorytet. Myśmy go tak szanowali, że... nikt nie dostarczał L4, gdy był chory. Choroba była dla aktora nieszczęściem, bo każdy chciał z nim grać.
Xymena Zaniewska (87 l.):
- Zmienił moje życie. Przecież jestem architektem, a dzięki niemu zostałam scenografką i pracowałam w telewizji.
Wiesław Gołas (81 l.):
- Dobry aktor, świetny reżyser. A jaki był przystojny! Miał powodzenie u kobiet. Miał kilka żon, był odważny więc nie tylko zawodowo, ale i życiowo.