Mały drewniany dom znowu tętni życiem. Wróciły do niego radość i śmiech. Ostatni raz wszyscy razem widzieli się blisko rok temu. Wtedy to sąd, na wniosek urzędników z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Staninie, odebrał dzieci matce tylko z tego powodu, że nie miała pracy. Najstarszy Kamil trafił do ośrodka szkolno-wychowawczego pod Kielcami, czwórka młodszych - do Domu Dziecka w Łukowie.
- Walczyłam, by przytulić moje skarby, usiąść z nimi przy świątecznym stole, i udało się! - pani Grażyna nie kryje łez szczęścia.
Na dzieci czekała choinka. Dominik, Marcin i Wiktoria ustroili ją, a Kamil naprawił zepsute w ubiegłym roku światełka. Kiedy dzielili się opłatkiem, życzyli sobie wytrwałości i jak najszybszego skompletowania rodziny. Jest na to szansa, bo pani Grażyna znalazła pracę, co jest warunkiem powrotu dzieci do domu. Jednak zgodę na to musi wyrazić sąd. A to jeszcze potrwa.
- Na razie nie myślę o tym, że po świętach nadejdzie czas rozstania. Cieszymy się każdą wspólną chwilą - podkreśla matka. A dzieci nie odstępują jej na krok, jakby się bały, że zaraz zniknie.
- Kochamy mamę i nie chcemy wracać do domu dziecka - mówi Wiktoria, która najbardziej przeżywa rozłąkę. - Już niedługo będziemy razem. Na zawsze - pociesza ją mama.
Zobacz więcej: Szoruje toalety by odzyskać dzieci! To się nazywa matczyna miłość!