- Pamiętam przeraźliwe krzyki, strach i ból - wspomina Andrzej. - Poleciałem na półpiętro. Na mnie spadali ludzie... - opowiada. - Okazało się, że mam złamaną nogę.
Chłopak, tak jak ponad 1500 innych osób, bawił się w klubie muzycznym przy ul. Wielopole. Około godziny 2.30 w niedzielę z kolegami postanowił się trochę przewietrzyć. Wyszedł na korytarz. Stanął na schodach, a te zawaliły się.
Student z Podkarpacia uważa, że należy mu się odszkodowanie. - Moi koledzy, którzy brali udział w tej katastrofie, też o tym myślą - mówi.
Przyczyny zdarzenia bada prokuratura. Do zawalenia się schodów doszło po tym, jak je... wyremontowano. Uszkodzenie w czasie remontu - to hipoteza, którą rozpatrują biegli.
Podobne zdanie na temat przyczyn katastrofy mają strażacy. - Remontowane schody były obłożone piaskowcem - mówi brygadier Andrzej Siekanka z małopolskiej straży pożarnej. - Wtedy też zostały zamontowane na krawędzi stopni metalowe kątowniki. Być może podczas wiercenia otworów została osłabiona konstrukcja schodów.
Kamienica, w której mieszczą się 4 kluby muzyczne, jest w opłakanym stanie, a schody zostały przeciążone. Na imprezie bawiło się ponad 1500 osób, a dopuszczalna liczba to 200.
Mieszkający w USA właściciel budynku cztery lata temu dostał zakaz urządzania tu dyskotek, ale skutecznie od niego się odwoływał.