Opłakujący śmierć chłopaka przyjaciele przyznają: tak, policja przyłapała go na kupowaniu marihuany. Zaraz jednak pytają z gniewem w głosie: dlaczego jednak musiał zginąć?
Do tego dramatycznego wydarzenia doszło w zeszłym tygodniu. Patrol legionowskiej policji zauważył grupę podejrzanie zachowujących się młodych mężczyzn. Dla wprawionego oka mundurowych sytuacja była jasna: miejscowi młodociani kupują narkotyki od dilera. Ruszyli więc do akcji.
Jednym z kupujących był właśnie Rafał. Przerażony widokiem policji nastolatek spanikował i postanowił połknąć jedyny dowód swojego przestępstwa: foliowy woreczek wypełniony narkotycznym ziołem.
Momentalnie zaczął sinieć i padł na ziemię. Na miejscu zjawiło się pogotowie, Rafał trafił do szpitala. Tam jednak zmarł. Dlaczego? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, śledczy czekają na szczegółowy wynik sekcji zwłok.
- Obecnie nie jesteśmy w stanie dokładnie określić mechanizmu śmierci - mówi Renata Mazur, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Jak udało nam się ustalić, bezpośrednią przyczyną śmierci było przebicie tchawicy.
Dla wielu mieszkańców Legionowa sprawa jest jednak jasna: Rafał zmarł z winy policji. W niedzielny wieczór zebrali się więc pod komisariatem, żeby pokojowo wyrazić swój żal. Sytuacja błyskawicznie wymknęła się jednak spod kontroli. Zapalenie zniczy i chwila zadumy zamieniła się w uliczną walkę między policją a młodymi ludźmi, którzy próbowali szturmem wtargnąć do policyjnego budynku.
W ruch poszły kamienie, kije, race... Policja odpowiedziała pałkami i armatkami wodnymi. Sytuacja zrobiła się tak poważna, że trzeba było ściągać posiłki z Warszawy, aby opanować rozszalałe tłumy. W efekcie starć rannych zostało sześciu policjantów, a ośmiu chuliganów trafiło za kraty. Grozi im do trzech lat więzienia.
Zobacz: Legionowo. Matka zmarłego Rafała: Policjant ZABIŁ mi DZIECKO, bo chciał mieć dowód rzeczowy
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail