Czekamy aż nasz tata wyjedzie do nas- mówi zrozpaczona Ewa Krażewska, która czeka na miejscu z synem i szwagrem. Jej mąż zginął w trakcie pracy. - To miała być jego ostatnia szychta. Na święta miał wrócić do domu. Nie ma już nadziei, że wyjdzie. Rzeczy po mężu zostały odebrane, ale ciało nadal jest pod ziemią. Tam cały czas się pali- mówi zrozpaczona żona byłego górnika.
Ratownicy, którzy pracują na miejscu cały czas budują specjalne tamy i próbują azotem ugasić szalejący ogień. Dopiero kiedy pożar zostanie opanowany i atmosfera w tunelu będzie bezpieczna ratownicy będą mogli zjechać pod ziemie i wydobyć ciała 12 górników.