Oj, biedni prezydenci

2010-01-14 3:00

Polska myśli o emerytach. Ale tylko tych prezydenckich. O normalnych nie. Wkurza mnie to fałszywe pochylanie się nad tymi, którzy i tak krzywdy nie mają. Bo niby dlaczego emerytowany prezydent RP ma mieć - zgodnie z tym, co proponuje niejaki Palikot i jego komisja - na emeryturze (czyli po kadencji lub kadencjach) 75 proc. swoich zarobków, a ja nie - darł się szwagier czerwony ze złości.

Co to, ja gorzej dla potomności pracuję? A że nie w światłach jupiterów. Bo do polityki się nie pcham. I niech mi nie wmawiają, że ci byli prezydenci źle mają po odejściu. Po pierwsze: 50 procent zarobków prezydenckich, po drugie: ciągle dorabiają odczytami czy celebryckim bytowaniem na różnych imprezach. I za to biorą grubo więcej niż pensji w czasach prezydenckich. I niech mi się nikt nie użala, że to nie uchodzi, a pensja prezydencka malutka. W USA prezydent też zarabia niewiele, ale po prezydenturze... ho, ho. Bo coś na świecie i w kraju znaczy. A poza wszystkim, gdyby podczas kadencji ci nasi (4 żyjących) coś dla prawdziwych emerytów zrobili, to moglibyśmy gadać o podwyżce. Ale nie zrobili. Nic.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają