Wiadomość o tym, że Katarzyna P. (31 l.) zaszła w ciążę w więzieniu, bardzo ucieszyła jej ojca. Pan Edmund, który nie widział córki blisko dziesięć lat, chce się z nią pogodzić. Napisał list do Katarzyny P., która od 2013 roku siedzi w więzieniu w Łodzi. - Ta ciąża to może znak z niebios, żebyśmy znowu byli normalną rodziną. Chciałbym spotkać się z córką, dlatego napisałem ten list - uzasadnia nam. - Wiem, że jak się spotkamy, to wszystko sobie wyjaśnimy i będziemy znów rodziną. Bardzo chętnie poznam też ojca dziecka. To musi być na pewno dobry człowiek. Ta cała afera z Amber Gold to nie jest wina Kasi. To ten bydlak jej mąż oszukał tych ludzi i wrobił w to córkę. Liczę na to, że Kasia wyjdzie z więzienia, urodzi mi wnuka i zwiąże się z tym strażnikiem - tłumaczy nam Edmund Plichta, wrzucając do skrzynki list, który publikujemy obok.
Tymczasem śledczy z Łodzi przesłuchali Katarzynę P. (31 l.). Kobieta była pytana o ciążę z klawiszem. Treść jej zeznań objęta jest tajemnicą. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Z kolei wczoraj prokuratura wysłała do sądu wniosek o przedłużenie aresztu Katarzynie P. o kolejne trzy miesiące, do 14 lipca tego roku. Jak wyjaśniają śledczy, do tego czasu powinien być już sporządzony akt oskarżenia w sprawie oszustw w Amber Gold.
Zobacz: Kraków. Baca ODCIĄŁ DŁOŃ człowiekowi. Widziałeś 22-latka?