Jak się dowiedzieliśmy, postępowanie obu mężczyzn zasmuciło obrońcę Katarzyny, mecenasa Arkadiusza Ludwiczka. Do tej pory świadkowie powoływani przez katowicki sąd pogrążali tylko jego klientkę. Tak było z zeznaniami koleżanek Waśniewskiej z celi aresztu. Poważnie obciążyli wyrodną matkę również rodzice jej męża Bartka (24 l.), a nawet sam Bartek...
>>> Katarzyna W. ubezpieczyła Madzię przed śmiercią
Ojciec i brat oskarżonej mogliby przeciwstawić się ich słowom. Próbować dowieść, że Katarzyna kochała córeczkę, nie chciała zrobić jej krzywdy i bardzo przejęła się, kiedy mała zginęła... Obaj przecież jeszcze przed aresztowaniem nie odstępowali jej na krok. Ojciec niczym ochroniarz bronił Waśniewskiej przed dziennikarzami. A brat był jej najwierniejszym powiernikiem...
Więc skąd ta zmiana? Czyżby Marcin W. już nie chciał pomóc siostrze w oczyszczeniu się z zarzutów? A może brat skrywa jakąś tajemnicę i obawia się, że przyparty do muru w sądzie mógłby ją zdradzić?
Z kolei Jan W. ma kłopoty innego rodzaju. Sam może znaleźć się za kratkami. Został skazany na wyrok w zawieszeniu za znęcanie się nad żoną, miał m.in. wykonywać prace publiczne. Jednak długimi miesiącami uchylał się od nich, co zaowocowało tym, że sąd nakazał zamknięcie go w więzieniu na 150 dni. Jan W. odwołał się od wyroku, a dodatkowo zapadł na zdrowiu... W tej sytuacji zeznawać na sprawie córki zdecydowanie nie chce.