Przypomnijmy - dramat pod Nanga Parbat zaczął się w czwartek, 25 stycznia. Dwójka himalaistów Tomasz Mackiewicz oraz Eli Ravol miała bardzo duże kłopoty z zejściem z góry. Polak został w szczelinie na wysokości 7280 metrów, zaś Francuzka zeszła poniżej 7000 metrów, skąd uratowali ją uczestnicy wyprawy na K2. Tomasz Mackiewicz został uznany za zaginionego, a w marcu wystawiono akt zgonu. Wynika z niego, że polski himalaista zmarł 30 stycznia. Z ogromną stratą, jaką jest śmierć dziecka, próbuje poradzić sobie ojciec wspinacza. W rozmowie reporterem "Uwagi" TVN Witold Mackiewicz wyznał, że bardzo zabolały go słowa Krzysztofa Wielickiego.
- Słowa pana Krzysztofa Wielickiego, które wypowiedział, że on nie pozwoli, by po Tomka szli, były dla mnie nożem w serce. Jednocześnie nie chciał mówić, czy ma do kogoś żal. - Nie mnie to oceniać dlatego, że ja nigdy nie byłem powyżej Kasprowego, a na Kasprowym była piękna pogoda. Nie wiem, jak w górach jest, gdy jest śnieżyca i minus 40 stopni - ocenił.
Witold Mackiewicz ujawnił także, że napisał bardzo wzruszający wiersz dla swego syna.
"Śpij synku na Nanga Parbat wtulony w puszysty śnieg biały,
niestraszne ci już srogie burze broniące wejścia do chwały,
śnij synku o naszych dysputach które niejedną noc trwały,
teraz już znasz odpowiedź jak wielki jest Bóg jak wspaniały.
Czytaj: Żona Mackiewicza pokazała jego nieznaną fotografię [ZDJĘCIE]