Zeznania Bartłomieja Waśniewskiego budzą wiele wątpliwości w świetle tego co powiedziała matka Madzi. Z relacji Katarzyny Waśniewskiej (22 l.) wynika bowiem, że córeczka już nie żyła kiedy wychodziły na spacer. Madzia zmarła po upadku na podłogę i uderzeniu w próg. Przerażona kobieta wzięła jej ciałko, owinęła w kocyk i włożyła do wózka.
Mężowi powiedziała, że idzie do rodziców. Tymczasem udała się nad rzekę Czarna Przemsza, by znaleźć miejsce gdzie mogłaby ukryć zwłoki córeczki. Gdzie w tym czasie był ojciec Madzi?
Detektyw Krzysztof Rutkowski jest pewien, że mężczyzna nie kłamie i nie było go w mieszkaniu gdy doszło do wypadku. Wyszedł bowiem do sklepu, by kupić pieczarki na pizzę. Bartłomiej Waśniewski w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi" powiedział jednak, że pomagał żonie znieść wózek Madzi na parter i widział jak Katarzyna W. i córeczka odchodzą na spacer. Dopiero potem pojechał do sklepu.
SZOKUJĄCE WYZNANIE MATKI MADZI KATARZYNY WAŚNIEWSKIEJ:
Jak to możliwe? Czy ojciec Madzi mógł nie zauważyć, że jego córeczka nie żyje? Być może matka Madzi zawinęła córkę kocykiem tak dokładnie, że mężczyzna nie dostrzegł, iż jego córka jest martwa...
Jest też druga wersja tej tragicznej historii, którą jednak Rutkowski już wykluczył. Bartłomiej Waśniewski wiedział co się stało, bronił żony, a potem pomógł jej ukryć ciało. Niestety ta wersja nie ma żadnego potwierdzenia w dowodach.