Od marca zeszłego roku Sąd Okręgowy w Toruniu nie może się doprosić ojca Rydzyka, by zapłacił 3,5 tys. złotych grzywny za nielegalną zbiórkę pieniędzy na Telewizję Trwam, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, wiercenia geotermalne i budowę kościoła.
Duchowny twierdzi, że nie zapłaci, bo nie ma z czego. Już przed rokiem na spotkaniu ze słuchaczami Radia Maryja żalił się, że przecież nie ma pensji, więc nie ma skąd wziąć 3,5 tys. złotych. Sąd nie uwierzył redemptoryście i w styczniu zlecił komornikowi ściągnięcie pieniędzy od dyrektora Radia Maryja. Duchowny miał zapłacić grzywnę plus tysiąc złotych kosztów postępowania sądowego.
Okazuje się jednak, że to wcale nie jest takie łatwe. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" prowadzący egzekucję komorniczą urzędnik napisał do sądu: "Ściągnięcie od Tadeusza Rydzyka grzywny za prowadzenie nielegalnej zbiórki pieniędzy może być niemożliwe".
Niewykluczone, że komornik umorzy postępowanie. Sądowi tłumaczy, że o. Rydzyk nie odbiera jego wezwań, a poza tym nie udało mu się ustalić czy redemptorysta ma jakiś majątek.
Co grozi dyrektorowi Radia Maryja jeśli nie zapłaci grzywny? W najgorszym wypadku nawet areszt, sąd może też zamienić grzywnę na prace społeczne. Ojciec Rydzyk może też poprosić sąd o rozłożenie płatności na raty lub nawet o umorzenie grzywny, ale na razie takich wniosków nie złożył.