Dwa lata temu Leokadia W., matka Katarzyny nie wytrzymała dłużej zachowania męża i zawiadomiła policję. Oskarżyła Jana W. o to, że ją zranił i groził pozbawieniem życia. W 2010 roku zapadł wyrok. Sąd uznał, że Jan W. jest winny i dostał wyrok nakazowy ograniczenia wolności na 10 miesięcy.
W tym czasie miał wykonywać pod kontrolą policji nieodpłatną pracę dozorowaną. Ale niewiele robił sobie z sądowego wyroku i prawa. Za nieposłuszeństwo kurator wnioskował o zamianę kary z ograniczenia na pozbawienie wolności ojca Waśniewskiej. Biegli orzekli jednak, że jego stan zdrowia nie pozwala na wykonanie kary. Wyrok odroczono wówczas na pół roku.
W styczniu mija ten czas. Jak ustalił FAKTA, orzeczenie zastępczej kary będzie wydane na posiedzeniu 16 stycznia 2013 r. Wtedy sąd zdecyduje, co dalej z Janem W. Są dwie możliwości. Karą zastępczą może być grzywna albo pozbawienie wolności.
Nie wiadomo, czy sąd weźmie pod uwagę niedawny wybryk mężczyzny. W listopadzie Jan W. groził z siekierą w ręku dziennikarzom na osiedlu w Sosnowcu. - Zabiję! Nie mam już nic do stracenia, pójdę siedzieć - krzyczał ojciec Waśniewskiej, wymachując siekierą.
To nie koniec sądowych problemów mężczyzny. 22 stycznia na wniosek gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych sąd zajmie się jeszcze skierowaniem Jana W. na przymusowe leczenie odwykowe.
OJCIEC WAŚNIEWSKIEJ stanie przed sądem. Jan W. też pójdzie ZA KRATKI?
Jan W. nie od dziś jest na bakier z prawem. Znęcał się nad swoją żoną i groził jej śmiercią. Dwa lata temu został skazany, ale wyrok odroczono, bo biegli orzekli, że ma problemy ze zdrowiem. Ten czas właśnie mija. Czy sąd tym razem będzie bezwzględny i mężczyzna odsiedzi wyrok w więzieniu? Nie wykluczone, bo Jan W. na wolności balansował ostatnio na granicy prawa.