Koszmar nastolatki zaczął się w grudniu 2007 roku. To wtedy pijany Waldemar W. (44 l.) po raz pierwszy swoimi brudnymi łapskami dobrał się do niewinnej 12-latki. Później powtarzał to jeszcze wiele razy. Scenariusz zawsze był taki sam. Gdy cały dom spał, zboczeniec brał śpiącą dziewczynkę z jej łóżka i przenosił do swojego. Najpierw dotykał jej ciało, a potem ją rozbierał. Gdy Karolina przerażona budziła się, zboczeniec groził jej i obsypywał obelgami. Bił. Przerażone dziecko nie potrafiło się bronić, więc pedofil w końcu rzucał się na swoją ofiarę i gwałcił. Horror Karolinki trwał trzy lata i przez ten czas dziewczynka nie odważyła się komukolwiek opowiedzieć o swoim koszmarze.
Sprawa wyszła na jaw tylko dlatego, że opiekę nad rodziną Karoliny sprawował kurator sądowy. To jego zaniepokoiło nietypowe zachowanie katowanej i gwałconej nastolatki oraz jej rodzeństwa. Gdy kurator o swoich podejrzeniach powiadomił śledczych, ruszyła machina policyjnych działań. Także Karolina w końcu nie wytrzymała i o swoim oprawcy opowiedziała biegłym psychologom i prokuraturze. Dla śledczych stało się jasne, że Waldemar W. powinien trafić za kratki.
- Mężczyzna usłyszał zarzut kilkukrotnego zgwałcenia i doprowadzenia do innych czynności seksualnych małoletniej córki swej konkubiny oraz znęcania się nad nią i jej rodzeństwem - mówi prokurator Marek Kosmalski ze Słupca. - Mężczyzna nie przyznaje się winy - mówi prokurator. Twierdzi, że dziewczynka wszystko sobie zmyśliła.
W tej wstrząsającej historii najgorsze jest to, że swojej córce do tej pory nie chce uwierzyć jej własna matka. Czy kobieta nie widziała, co robi z jej Karolinką konkubent, czy przymykała na to oko? Tą sprawą także zajmą się śledczy. Karolina dochodzi teraz do siebie w domu dziecka. Tam w końcu może liczyć na troskliwą opiekę i pomoc psychologów. Waldemarowi W. za gwałcenie dziecka grozi 12 lat więzienia.