Kiedy stołeczna policja we współpracy z niemieckimi kolegami rozbiła wnuczkową mafię, wiele osób mogło odetchnąć z ulgą. W ręce stróżów prawa trafił Rom Arkadiusz Ł. - zdaniem śledczych mózg grupy przestępczej, który wymyślił metodę oszukiwania starszych osób.
Sposób ich działania jest prosty: oszust dzwoni do wybranej osoby, podaje się za krewnego i pod pretekstem wypadku czy choroby prosi o przekazanie pieniędzy, po których odbiór zgłaszał się kolega.
Hoss według policji działał nie tylko w Polsce. Oszukiwał też w Szwajcarii, Luksemburgu i w Niemczech. Za zdobyte łupy pławił się w luksusie. Ubierał się w najdroższe ubrania, jeździł najlepszymi autami, jadł w najdroższych restauracjach. Żyło mu się tak dobrze, że choinkę na święta jego rodzina obwiesiła. prawdziwymi dolarami.
Niestety, mimo precyzyjnego aktu oskarżenia, w którym prokurator opisuje działanie w grupie przestępczej i oszukanie emerytów na 2 mln zł, proces oszusta nie może ruszyć. Hoss odpowiada z wolnej stopy, ponieważ wpłacił 500 tys. zł kaucji. Wynajmuje też najlepszych adwokatów i kluczy między paragrafami. A to mówi, że jest chory na serce, a to udaje, że nie rozumie języka polskiego.
Sędzia Karolina Siewierska z Sądu Okręgowego w Poznaniu postanowiła powołać biegłego z zakładu medycyny sądowej, który sprawdzi stan zdrowia oskarżonego. Następny termin próby rozliczenia Hossa to 10 listopada.
ZOBACZ: Emerycie uważaj! Wypuścili wnuczkową mafię na wolność