Okradł chłopca chorego na raka

2009-07-02 8:00

Ludzka podłość nie zna granic! Ten złodziej zakradł się do izolatki oddziału onkologicznego szpitala dla dzieci w Łodzi, gdzie leżą najciężej chore maluchy. Wykorzystał chwilę, kiedy cierpiący na białaczkę i niezwykle osłabiony leczeniem Marek Kosakowski (11 l.) zasnął i bez skrupułów ukradł mu to, co chłopiec miał najcenniejszego – laptop.

Marek jest  poważnie chory, ma białaczkę limfatyczną. Od kilku tygodni leży w izolatce, do której wstęp mają tylko lekarze i jego mama. Przenośny komputer to było jego jedyne okno na świat. – Przeglądałem Internet, rozmawiałem ze znajomymi, uczyłem się – mówi Marek. Ale bezwzględny złodziej ani myślał przejmować się losem boleśnie doświadczonego przez życie chłopca.

Na oddziale pojawił się w sobotę po południu. Najpierw długo obserwował korytarz przez drzwi wejściowe. –  Około godziny 17 wyszłam z izolatki od synka i poszłam sobie zrobić herbatę – opowiada Ewa Kosakowska (36 l.), mama Marka. – Marek w tym czasie spał. Nie było mnie około pięciu minut. Gdy wracałam, zobaczyłam, że ten typ wychodzi z sali mojego syna. Spytałam, co tam robił. Najpierw odpowiedział, że tam nie wchodził, a potem rzucił się do ucieczki. Szybko pobiegłam do Marka, syn spał, ale zauważyłam, że zniknął laptop – opowiada pani Ewa.

Na tym nie koniec dramatu. Oprych nie dość, że pozbawił ciężko chore dziecko jedynej uciechy, to jeszcze naraził Marka na śmiertelne niebezpieczeństwo. –  Żeby tam wejść, trzeba założyć specjalny fartuch, buty i maseczkę na twarz – tłumaczy dr Małgorzata Stolarska (50 l.), szefowa kliniki. – W przeciwnym wypadku można przenieść zarazki. A dla tych dzieci  to może być zabójcze.

Dzięki mamie Marka udało się sporządzić portret pamięciowy złodzieja.

Informacje można przekazywać pod numery telefonów: 042 665-15-56, 665-15-67.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki