Okrutni synowie zagłodzili matkę

2009-01-28 5:00

Tak okrutna śmierć, jaką zgotowali Marii Ż. (80 l.) jej synowie, nie mieści się w głowie! Kobieta, która nosiła ich pod sercem, urodziła i niemal przez całe życie utrzymywała, za swoją matczyną miłość zapłaciła życiem. Jej dzieci: Antoni (58 l.) i Wiesław Ż. (48 l.) z Łęk (woj. małopolskie) pozwolili jej skonać z głodu. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu.

- Ona sobie żyła jak lubiła. A umarła, bo była po prostu stara. Nikogo nie zagłodziliśmy. Dawaliśmy jej nawet mandarynki - tak o śmierci rodzonej matki opowiadają zwyrodniali bracia. Te bestie nawet nie mają wyrzutów sumienia i próbują kłamać! Ale śledczy wycisnęli z nich prawdę - to oni zagłodzili matkę.

Te potwory rodzonej matce odebrały chleb od ust, by mieć parę groszy na pijackie libacje. Synalkowie bez skrupułów trwonili rentę starowinki, nie dostrzegając, że kobieta, która dała im życie, niknie w oczach.

Najpierw pani Marii zaczęło szwankować serce, ale biedaczka nawet nie miała komu się poskarżyć. Z czasem tylko jej oddech stawał się coraz cięższy, a odwodnione ciało znacznie słabsze. Wreszcie bezsilna i wycieńczona kobieta umarła z głodu we własnym domu.

Gdyby nie sąsiadka, która zapytała, czemu nie widać na ulicy pani Marii, wyrodni synalkowie nawet nie zauważyliby, że ich matka nie żyje. - Chyba umarła - tak brzmiała odpowiedź zwyrodnialców. Zdruzgotana sąsiadka szybko wezwała pogotowie. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon. A po zrobieniu sekcji zwłok wyszła na jaw okrutna prawda. Staruszka skonała z głodu.

Choć Wiesław Ż. i jego brat Antoni gadają po wsi, że nie mają nic wspólnego ze śmiercią matki, śledczy wydusili z nich przerażającą prawdę. - Obaj przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Do sądu trafił już akt oskarżenia w tej sprawie - mówi prokurator Mariusz Słomka (35 l.), zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu. Za swoje okrucieństwo mogą spędzić w więzieniu pięć lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki