To nie był pierwszy przypadek podpalenia w 27-letnim życiu Wojciecha B. Dziesięć lat temu 17-letni wtedy chłopak spalił bar w pobliskich Suwałkach. Za ten czyn odsiedział w więzieniu 1,5 roku. Później jeszcze wielokrotnie wracał za kraty, ale najwyraźniej niczego tam się nie nauczył.
Tragicznej nocy Wojciech bawił się na dyskotece. Zabawa jednak nie była udana, bo gdy w nocy wrócił do domu, był bardzo zdenerwowany. - Czekałam na niego i wszystko słyszałam. Rzucił kurtkę w kąt i wściekły chodził po domu. Mówił, że dziewczyny go zdenerwowały - opowiada Czesława Butkiewicz (71 l.), matka 27-latka. - Przeraziłam się, gdy wrzasnął, że spali nasz dom - dodaje kobieta.
Po chwili konstrukcja drewnianego domu stanęła w płomieniach. 71-letniej kobiecie cudem udało się uciec. Stała pod drzewem w pobliżu płonącego domu i przyglądała się, jak jej syn podpalacz ginie w ogniu. Wezwani przez sąsiadów strażacy mogli tylko dogasić zgliszcza i wynieść z ruin zwłoki 27-latka.
Syn chciał mnie spalić. To cud, że udało mi się uratować
- Kiedy syn krzyczał, że podpali nasz dom, przeraziłam się nie na żarty. Wojtek już wcześniej wzniecał pożary. Trafił za to nawet do więzienia - mówi pani Czesława Butkiewicz (71 l.), matka podpalacza.