Rodzice niepełnosprawnych dzieci protestują w Sejmie od środy. Domagają się spotkania z Donaldem Tuskiem (57 l.), ale premier pierwszego dnia nie przyszedł, a wczoraj poleciał do Brukseli. - Ma nas, a raczej nasze dzieci gdzieś - oburza się Anna Kalbarczyk, mama 7-letniego Przemka.
Przeczytaj: Przerażeni rodzice Anna i Jerzy Matusikowie pytają dom dziecka: Komu sprzedaliście nasze maleństwa?!
Rodzice domagają się, by ich całodobowa opieka nad niepełnosprawnymi dziećmi była traktowana jak praca.
- Wystarczy najniższa krajowa. My naprawdę nie chcemy więcej - mówi Agnieszka Chwastarz, która opiekuje się córką całą dobę i nie ma szans na pójście do pracy.
- Nikola waży już 45 kilo. Muszę ją przenosić, ręce mi już opadają. Sił brakuje. Codziennie wożę ją 60 kilometrów do przedszkola - żali się mama Nikoli, która w 32. tygodniu ciąży przeszła wylew. Jej córka ma wodogłowie, padaczkę, bardzo słabo widzi i nie chodzi.
Zobacz: Wzrasta ZASIŁEK PIELĘGNACYJNY. Rodzice wychowujący UPOŚLEDZONE DZIECI dostaną 200 ZŁ więcej
Pani Agnieszka dostaje 820 zł miesięcznie świadczenia, 155 zł zasiłku pielęgnacyjnego i 186 zł zasiłku rodzinnego. Gdyby nie alimenty, nie miałaby za co żyć. - Sama rehabilitacja to 130 zł, a potrzebna jest sześć razy w tygodniu - mówi mama Nikoli.
Niepełnosprawne dzieci śpią na kocach na ziemi lub na sejmowych fotelach. Ich rodzice są przemęczeni. Na szczęście z Sejmu dostają posiłki. Minister pracy i polityki społecznej przekonywał rodziców, że rząd podniósł świadczenia o 200 zł. - W ciągu pięciu lat wprowadzimy świadczenie dla rodziców opiekujących się dziećmi niepełnosprawnymi w wysokości płacy minimalnej - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz (33 l.).
Rodzice domagają się jednak rozwiązań już teraz, bo brakuje im na życie.