- Olaboga! Urodziłam się tutaj, młodość przeżyłam, dzieci odchowałam, wnuki bawię. I nic o tych bombach nie wiedziałam! - lamentuje Danuta Purta (77 l.) ze wsi Lewonie (woj. podlaskie), z przerażeniem zerkając na rząd niewybuchów, wydobytych przez saperów z ziemi obok jej domu.
Groźne ładunki tkwiły tam ponad 60 lat! Mogły zmieść z powierzchni ziemi całą wieś. Wielokrotnie przejeżdżał po nich ciężki sprzęt rolniczy i bawiły się dzieci. Właśnie podczas zabawy znaleźli je Sebastian (10 l.), Kamil (11 l.) i Patryk (9 l.), wnuki pani Danuty. - To radzieckie granaty moździerzowe 120 mm - mówi Grzegorz Płotczyk (40 l.), dowódca patrolu saperskiego z Białegostoku. - Wciąż są sprawne, a ich siła rażenia to prawie 1 kilometr! - To cud, że przez tyle lat nie wylecieliśmy w powietrze! - z ulgą oddycha pani Danuta.