Pani Czesława doskonale zna napastników. Magda T. (20 l.) była częstym bywalcem w ich domu. Zdarzyło się, że starsza kobieta i jej mąż Marian (†79 l.) litowali się nad tą dziewczyną. Wiedząc, że nie ma pieniędzy, zlecali jej drobne prace w ogródku. Nieraz zapraszali na obiad. I tak właśnie teraz im się odwdzięczyła... Razem z wioskowym zabijaką, Damianem T. (24 l.), przyszła w nocy, żeby okraść i zabić dobrych starszych ludzi.
Jak się okazało, Magda była przekonana, że pan Marian dostał akurat emeryturę. Ale pomyliła się o kilka dni... - Nie mamy żadnych pieniędzy, możecie sprawdzić - tłumaczyła kobieta napastnikom. I błagała o litość. Dla siebie i dla męża. Na próżno. Damian T. nie przerwał morderczych razów. Zupełnie jakby biciem chciał powetować sobie pomyłkę z pieniędzmi.
Wściekła Magda z uporem demolowała mieszkanie. - Zabiję cię, suko! - odgrażała się swej dobrodziejce. Kiedy napastniczka zajmowała się niszczeniem mebli, starszej pani udało się uciec. W samej koszuli pobiegła do lasu. Potem dotarła jakoś do sąsiadów i wezwała pomoc.
Po kilkunastu minutach na podwórku zaroiło się od policji. Na ratunek dla pana Mariana było już jednak zbyt późno. Zmarł w szpitalu. Bandycka para trafiła do aresztu. - Dlaczego mi to zrobili? - pani Czesława bezradnie kręci głową. - Jak można być aż tak bezwzględnym...