Olechowski wygra z Tuskiem

2009-06-18 10:35

- Styl uprawiania polityki przez Tuska i Kaczyńskiego opiera się na permanentnym podkreślaniu różnic - to jest nie do zaakceptowania - twierdzi Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego i dodaje, że dlatego faworytem w wyborach prezydenckich jest jego kandydat Andrzej Olechowski.

"Super Express": - Kto byłby najlepszym kandydatem na prezydenta i dlaczego Andrzej Olechowski?

Paweł Piskorski: - Odpowiedź będzie na serio: styl uprawiania polityki przez Tuska i Kaczyńskiego opiera się na permanentnym podkreślaniu różnic - to jest nie do zaakceptowania. Dokładając zapowiedzi Schetyny, że Tusk jako prezydent powinien utrzymać przewodzenie partii, maluje się wizja utrwalenia złych zjawisk w polskiej polityce. Olechowski już na poziomie cech osobowych jest pozbawiony kłótliwości. Byłby dziekanem klasy politycznej, który wznosząc się ponad spory dwóch wielkich partii, potrafiłby poświęcić się jednemu celowi - jak najlepszemu reprezentowaniu Polski.

- Ponad spory kreowane przez SD - które w pańskiej osobie życzy Polsce takiego prezydenta - wznosić by się nie musiał, bo was nawet nie ma w parlamencie. Poza tym Andrzej Olechowski - współtwórca PO - nadal jest członkiem tej partii...

- Sprawy ideologiczne nie są istotne w wyborach prezydenckich, gdyż w Polsce prezydent nie jest szefem rządu. Olechowski już raz w wyborach prezydenckich zajął fenomenalne drugie miejsce. Jeżeli się zdecyduje, ma szanse wygrać.

- Tylko jak reaktywować polityka, który jest nieobecny w mediach? Jak ma w tym pomóc partia, która nie istnieje w sondażach?

- Proces przywrócenia partii do życia publicznego jest nie tylko trudny, ale też rozłożony na etapy. Świadomie podjęliśmy decyzję o tym, żeby nie startować w wyborach do PE. Nasz powrót na scenę polityczną nastąpi w 2010 r. Natomiast to, że Andrzej Olechowski przez dłuższy czas nie znajdował się w głównym nurcie życia politycznego, może być raczej poczytywane jako rzecz pozytywna - ma on bowiem więcej dystansu.

- Czyli możliwe, że o prezydenturę walczyć będzie dwóch liberałów...

- Jeżeli mam mówić o obecnym liberalizmie Donalda Tuska, muszę prosić "Super Express" o zastosowanie odpowiednich znaków interpunkcyjnych.

- Pomożemy panu cudzysłowem apostrofowym - "liberalizm".

- Zasady zamienił na uśmiechy.

- PO - miłość, PiS - pokój. A SD?

- Pomysłów na kampanię zdradzać nie będę. SD w sensie poglądów gospodarczych jest partią liberalną. Zależy nam na stworzeniu korzystnych warunków polskim przedsiębiorcom. PO zatraciła takie myślenie od czasu, kiedy ją wspólnie zakładaliśmy w 2001 r. Powiemy wyborcom: my też nie chcemy powrotu PiS do władzy, nie jesteście zmuszeni do głosowania na PO.

- Czyli SD ma być partią prawdziwych liberałów, a PO to wyrób liberałopodobny. To argument w stylu: uwierzcie nam na słowo. PO wyborcy już raz uwierzyli. Po co mieliby teraz głosować na Platformę bis?

- Aby nie głosować na Platformę, nie trzeba wyszukanych powodów. Wystarczy to, że słabo rządzi.

- Nie mierzi pana korzystanie z PRL-owskiego majątku?

- PO - nieoficjalnie, bo oficjalnie odmawia odpowiedzi - liczy, że zgromadzi fundusz wyborczy w okolicach 75 mln zł. PiS liczy na 50-60 mln. Te wielkie pieniądze zostaną wydobyte z kieszeni podatników. I to mnie mierzi! Majątek SD nie był nadany przez komunistów, lecz wykupiony przez partię w latach 90. Walki o swoją pozycję nie będziemy opłacać pieniędzmi Polaków.

Paweł Piskorski

Były polityk PO. Szef Stronnictwa Demokratycznego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki