Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski mocno przeżył podwójną porażkę w starciu z Wojciechem Olejniczakiem, który nie tylko pozostał na stanowisku szefa klubu Lewicy, ale i jeszcze wbrew opinii Napieralskiego doprowadził do odrzucenia weta prezydenta w sprawie pomostówek.
Teraz Napieralski próbuje odbudować swoją pozycję. Na początek chce zmusić Olejniczaka do uznania "kierowniczej roli partii". Szef Sojuszu w marcu skończy dopiero 35 lat, ale - jak widać - umie czerpać z tradycji swojej partii, choć okresu jej świetności nawet nie pamięta.
Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", Napieralski na wtorkowy zarząd partii wezwał szefów i sekretarzy z wojewódzkich struktur SLD, którzy mają skłonić Olejniczaka do samokrytyki (zgodnie z dawnym zwyczajem). Zamierza też pokazać partyjnym kolegom raport grupy politologów, z którego wynika, że batalia o pomostówki miała dla Sojuszu fatalne skutki i że głównym jej sprawcą był Olejniczak. Zdaniem gazety, Napieralski zamierza przekonać partię, że wie, w którą stronę ją prowadzić, by odniosła sukces.
Możemy tylko zaśpiewać: "Wyklęty powstań, ludu ziemi..."