Olek, całuj

2008-12-04 5:30

Czasem oni wracają - mruknęła żona znad prasowania. - Niezły horror według Kinga - ocknąłem się nad poranną kawą. - Jaki horror. Duchy komuny wracają - wrzasnęła. - Nie. Wreszcie wraca lewica - podjudziłem...

Oj, głupio zrobiłem. Bo tuman jestem. Nie rozumiem, że nie ma już żadnej lewicy. Jest SLD, partia niszowa, która na handlu z Platformą chce się odbić i znów stanowisk dobić. A wcześniej - za te stanowiska - służbę zdrowia przehandlować. Czyli weto prezydenta przeciw złej ustawie odrzucić. Potem oczywiście, wspólnie z PO do telewizji publicznej się dobrać i łupy medialne podzielić. To jakiś hipermarket polityczny chyba.

Co to za lewica - darła się - co nawet korzeni własnych się wstydzi? A szczególnie Kwaśniewskiego Aleksandra. Druh jego serdeczny z lat dawnych, Jerzy Szmajdziński, w Radiu Zet po trzykroć się zaparł, że go Kwaśniewski na prezydenckiego kandydata namaścił. Jakby to jakiś pocałunek śmierci był.

No to całuj, Olek! Całuj! - pomyślałem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki