Reporterzy programu "Superwizjer" TVN dotarli do nieznanych wcześniej dokumentów. Ma z nich wynikać, że kontrolowany przez Aleksandra Gudzowatego bank BWE prał pieniądze rosyjskiej mafii, a firma Bartimpex, której jest właścicielem, przelała w 2000 roku na konta SLD milion złotych.
Poproszony o komentarz w tej sprawie, były premier nie był zaskoczony. - Gudzowaty był zawsze mętny i zawsze mówił wszystko na swoją chwałę - skomentował na antenie RMF FM Oleksy. - Nie wiem, co stało się z pieniędzmi od Gudzowatego, nigdy nie prowadziłem kasy SLD i wybory miały swoje potrzeby. Był czas, kiedy nie było przepisów tak precyzyjnych jak dziś, partie różnie zdobywały środki - dodał.
A co na to sam biznesmen? Twierdzi, że nie pamięta, aby wpłacał tak wielkie pieniądze na kampanię Sojuszu dziewięć lat temu. W podobny sposób wypowiadają się jego najbliżsi współpracownicy. Zdaniem reporterów TVN, przeczą temu dowody, które pokazali Gudzowatemu.
Co ciekawe, reporterzy utrzymują, że oprócz miliona na konta Sojuszu trafiło znacznie więcej pieniędzy. Kolejne miliony dla SLD miała przekazać blisko powiązana z Gudzowatym firma Karpaty. W jej władzach zasiadał wówczas przyszły premier Marek Belka. Po przedstawieniu kserokopii przelewu przyznał tylko: - Wszystko się zgadza, oprócz pamięci.