O - jak Oleksy Józef
Baba z magla, która choruje na własnym punkcie. Zgubiła go pycha. Premier Rakowski słusznie nazwał go węgorzem posmarowanym smalcem. Obnażył swoich kolegów. Nie wiem, czy mówił prawdę, czy tylko konfabulował. Przyszedł do mnie w jednym celu - chciał skompromitować Millera, z którym ma swoją wojnę. Wszyscy mu wybaczyli, a siedli na mnie. Że niby gości swoich nagrywam. A to nieprawda. Po pierwsze - Oleksy nie był moim gościem. Sam przyszedł. Nie było też żadnego pijaństwa, bo ja tego nie uznaję. Po trzecie, to Oleksy gadał, a nie ja. Mogłem mu przerwać? Kto zna Oleksego, wie, że nie każdy potrafi to zrobić. Po czwarte, nie wiedziałem, że szef mojej ochrony jest pracownikiem ABW. Nie mam przecież w oczach rentgena. To mit, że się przyjaźniliśmy. Także żadnych interesów z nim nie robiłem. Raz tylko, jak był premierem, poszedłem do niego, by nam z bandą gazową pomógł. Odpowiedział mi, żebym posunął się na ławce...
O - jak Olechowski Andrzej
Stara się, ale jego pięć minut już minęło. Ma elegancję, jest wytworny na swój sposób - to nie ulega wątpliwości. Ale przecież był już u władzy.
P - jak Platforma Obywatelska
Jak się jest entuzjastą Polski, to nie można być entuzjastą blagierów. Ludzi, którzy nie mają pojęcia o tym, co robią, nie mają autorytetu. Im nic nie wychodzi. Przecież to jest platforma figur woskowych. To politycy małolitrażowi, przeciętni. Są zatraceni, nie widzą Polski, nie patrzą za horyzont.
P - jak politycy
Zachowują się jak kurtyzany. Dokładnie ten sam wzór osobowości. Interesuje ich tylko władza. Przez sposób finansowania stworzyli zamknięty krąg. Czyli jednak coś potrafią! Potrafią dbać o siebie. Całe to towarzystwo skacze sobie do oczu w telewizji, a potem idzie razem na wódkę! Są słabi. Nie mają charyzmy i nie potrafią patrzeć za horyzont. To prawdziwe nieszczęście. Bo proszę sobie wyobrazić szpital, w którym pracują sami źli albo przeciętni lekarze. A tak od lat jest w naszym kraju. W firmie zatrudnialiśmy wielu polityków. Z dobrym skutkiem Jana Bogutyna, byłego wiceministra finansów. Inni byli słabi. Najbardziej zawiodłem się na Wiesławie Kaczmarku. O mały figiel nie zrujnował nam fabryki.
P - jak prywatyzacja
Niedługo będzie tak, jak na Węgrzech - zostaną Węgry i Węgierki. Zamiast zarabiać na swoich przedsiębiorstwach, państwo opyla je za grosze. To sprzedaż w rozpaczy. Spłacanie publicznego długu z rat prywatyzacyjnych jest głupotą. Handlują kraje bogate. Biedne - usprawniają prace przedsiębiorstw i liczą zyski. Dbają też o dobry zarząd. Jestem przeciwnikiem prywatyzacji na zewnątrz. Uważam, że jesteśmy za słabym krajem, abyśmy mogli oddać się w ręce kapitału zagranicznego. Boję się, że jak pójdziemy w obce ręce, to znajdziemy się de facto w gospodarczej niewoli. Tajemnicą poliszynela jest, że niebawem spod władania Skarbu Państwa wyjdzie PGNiG. Komuś na tym bardzo zależy. Dla kogoś pieką ten tort. To jest niebezpieczne. Bo wygląda na to, że państwo całkowicie pozbędzie się kontroli nad tak newralgicznym sektorem.
Czytaj więcej