- Ja go nie chciałam zabić - broniła się do końca Danuta F. - On był pijany, uderzył mnie - tłumaczyła, dlaczego pobiegła do kuchni, zabrała nóż z 15-centymetrowym ostrzem i wbiła go swemu przyjacielowi Mieczysławowi S. w brzuch.
Patrz też: Spowiedź morderczyni: Katował mnie, a ja go kochałam
Po wszystkim umyła nóż i... poszła z psem na spacer. Gdy wróciła do mieszkania, położyła się do łóżka, obok którego leżały zwłoki kochanka. Było lato, dlatego jego ciało szybko się rozkładało.
Na dodatek pies zaczął ogryzać twarz nieboszczyka. Jeden Pan Bóg wie, jaki byłby tego finał, gdyby nie straszliwy fetor, który zmusił sąsiadów do zaalarmowania urzędników spółdzielni. Oni wezwali policję.
Danuta F. nikomu już nie zrobi krzywdy. Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał ją właśnie na 15 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny, klamka zapadła.
Przeczytaj koniecznie: Łódź: morderstwo pod dyskoteką Heaven. Zwyrodnialec zabił Alicję M.