- Najważniejsze, by nie wdała się jakaś infekcja - mówi "Super Expressowi" Tadeusz Politewicz, ordynator oddziału chirurgii Olsztyńskiego Szpitala Dziecięcego, gdzie trafił chłopiec.
To dopiero początek
Lekarze przyszyli mu nosek, zszyli wargę i policzek.
- To jednak dopiero początek. Chłopca czeka przynajmniej kilkanaście operacji plastycznych - zaznacza dr Politewicz. - Rekonstrukcja buzi będzie długotrwała i niezwykle trudna.
Babcia chłopca Lucyna Zakrzewska (51 l.) zrobi wszystko, by Alanek odzyskał swoją twarzyczkę.
Patrz też: Ostróda: Pies ODGRYZŁ TWARZ rocznemu dziecku
- To jest mój skarb - opowiada, pokazując zdjęcia chłopczyka sprzed wypadku. - Miał taką słodką buźkę. Taki był rezolutny. O takich dzieciach mówi się "żywe srebro". Wszędzie go było pełno. A teraz tak strasznie cierpi... - płacze kobieta.
Tata z zarzutami
Do tragedii doszło w domu pani Lucyny w Ostródzie (woj. warmińsko-mazurskie). Na chłopca rzucił się amstaff, którego właścicielem jest Sebastian Sz. (19 l.), ojciec chłopca.
Babcia i mama Alanka odciągnęły bestię z wielkim wysiłkiem. Pies trafił już do schroniska. Jego właścicielowi za nieumyślne narażenie życia dziecka grozi nawet 10 lat więzienia. Prokurator przedstawił wczoraj ojcu chłopca zarzuty. Skruszony tata przyznał się do winy i czeka na karę.
Tadeusz Politewicz, ordynator oddziału chirurgii Olsztyńskiego Szpitala Dziecięcego
- Przyszyliśmy chłopcu nosek, pozszywaliśmy wargi i policzek. Ale czeka go jeszcze wiele operacji plastycznych. W tej chwili najważniejsze jest, by nie wdała się jakaś infekcja. Staramy się temu zapobiec