OLSZTYN: 24-letnia Monika POWIESIŁA SIĘ po urodzeniu córeczki

2012-11-12 17:45

Wyciągnęła z szafy stary szalik. Z jednej strony zawiązała pętlę i zacisnęła na szyi, drugą przytwierdziła do drzwiczek pawlacza. Potem stanęła na krześle. Zanim zeskoczyła, spojrzała jeszcze na 8-tygodniową córeczkę kwilącą obok w wózeczku. Ale się nie zawahała. Monika K. (†24 l.) z Olsztyna popełniła samobójstwo. Lekarze twierdzą, że była w szoku poporodowym.

Sąsiedzi nie są w stanie zrozumieć tego, co się stało. - Przecież to była taka radosna dziewczyna! Tak bardzo czekała na swój ślub i narodziny dziecka - mówią. Zakochana Monika jeździła za granicę, żeby zarobić przy zbiorach owoców. Wszystko po to, żeby uzbierać na wymarzone mieszkanie, w którym zamieszka z ukochanym.

Na pozór życie Moniki układało się tak, jak sobie wymarzyła. Ślub, kochający mąż, mieszkanie... Wszystko zmieniło się kilka tygodni temu. Kiedy w połowie września na świat przyszła Julka, coś pękło w głowie tej dziewczyny. Przestała o siebie dbać. Coraz czarniejsze myśli zawładnęły jej umysłem.

- Nic nie ma sensu. Ja nie potrafię tak żyć - powtarzała. Nikomu nie przyszło jednak przez myśl, że stanie się coś aż tak strasznego.

W piątek przed południem Monika zupełnie nie mogła znaleźć sobie miejsca. Chodziła od ściany do ściany. Nastrój matki udzielił się Julci. Zaczęła głośno płakać.

Mama dziewczynki wyciągnęła swój stary szalik. Z jednej strony zawiązała pętlę, a drugi koniec przywiązała do drzwiczek pawlacza. Stała przez chwilę na krześle i spoglądała na zapłakaną córeczkę w wózku. Nawet łzy Julki jej nie otrzeźwiły.

Monika założyła pętlę na szyję. Obłąkanym wzrokiem spojrzała wokół. Na chwilę zatrzymała wzrok na Julci i… wykopnęła krzesło spod swoich stóp.

Śmierć nie przyszła szybko. Kobieta dusiła się, wisząc na szaliku przez kilkanaście minut. Ciało Moniki K. znalazł mąż po powrocie z pracy. Obok krzyczało głodne, przerażone maleństwo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki