Nic dziwnego, że bezbronne ofiary trzęsły się przed nim ze strachu. Wystarczy zobaczyć, jak Tomasz W. zachowywał się na arenie. Potężnymi uderzeniami miażdżył swoich przeciwników. Łysą głową zadawał kończące walkę ciosy. Nie miał dla nikogo nawet odrobiny litości.
Przeczytaj też: Zagościniec: Ksiądz wymusza od nas haracz
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/lokalne/warszawa/ksiadz-wymusza-od-nas-haracz-aa-K8oF-nhuG-rRVz.html
Ten zawodnik walk w klatce potrafił być jednak miły. Sam oferował innym pomoc, jeśli tylko znaleźli się w kłopotach finansowych. Uprzejmość kończyła się jednak w dniu spłaty. Odsetki od pożyczki były tak duże, że niemal nikt nie potrafił ich oddać. Tomasz W. spoglądał wówczas dzikim wzrokiem na swoją ofiarę. - Dostaniesz teraz kolejną pożyczkę na spłacenie odsetek, a za tydzień przyjadę po ratę. Jak nie będziesz miał kasy na odsetki, to spalę ci dom, zgwałcę żonę, zabiję dzieci, a tobie urwę łeb - mówił niepozostawiającym wątpliwości tonem.
Biznes kręcił się w najlepsze. Wystraszeni klienci bandyty wyprzedawali całe majątki, żeby tylko mieć choć chwilę spokoju. Jednej ze swoich ofiar Tomasz W. pożyczył 20 tysięcy złotych, a dług urósł w pół roku do 120 tysięcy.
Patrz też: Warmińsko-mazurskie: Bandyta, który zmasakrował Paulinę, grozi jej zza krat
Rzezimieszek wpadł podczas odbierania pieniędzy od kolejnego dłużnika w pizzerii w Szczytnie. Kiedy zabierał kopertę z pieniędzmi, do lokalu wkroczyła brygada antyterrorystyczna. Bandycie nie pomogły sztuki walki. Pod ciosami antyterrorystów padł na ziemię. Teraz grozi mu 10 lat więzienia.