Jedną z okradzionych jest samotnie mieszkająca pani Genowefa (80 l.).
- Wstyd mi, że dałam się tak podejść - mówi. - Zaczepiła mnie pod windą. Chwilę porozmawiałyśmy o pogodzie. Wsiadła ze mną i pojechała na szóste piętro, gdzie mieszkam. Pod drzwiami powiedziała, że właściwie to przyszła specjalnie do mnie. Dodała, że jest z administracji i ma dla mnie zwrot nadpłaty za wodę. Mówiła, że należy mi się 50 złotych, ale ona ma tylko banknot stuzłotowy. Poprosiła, bym wydała jej resztę. Sięgnęłam po portfel. Miałam tam całą emeryturę. Ponad dwa tysiące złotych. Tak mnie zakręciła, że zostawiłam ten portfel na wierzchu i poszłam na chwilę do łazienki, bo kazała mi sprawdzić przepływ wody w kranie. Gdy wróciłam nie było już ani jej, ani portfela. Straciłam wszystkie pieniądze. Gdyby nie pomoc znajomych, nie wiem, jak bym przeżyła - dodaje.
W pozostałych przypadkach scenariusz był niemal identyczny.
Dzięki monitoringowi zamontowanemu w wieżowcu, gdzie mieszka pani Genowefa, udało się utrwalić wizerunek złodziejki. Ma około 30 lat i 165 centymetrów wzrostu, jest szczupła, ma włosy do ramion. Wszystkie osoby, które ją rozpoznają, proszone są o kontakt z łódzką policją pod numerami telefonu 42 665-27-99 lub 42 665-24-56.
ZOBACZ: Szeryf z Internetu okradał emerytów
Joanna Kącka (39 l.), rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi: Nie wpuszczajmy obcych do domu
- Oszuści i złodzieje podają się za przedstawicieli administracji, gazowni, poradni zdrowia, opieki społecznej, Caritasu itd. Kierując się zdrowym rozsądkiem, nie wpuszczajmy nikogo do mieszkania. Jeśli już zachodzi taka konieczność, wcześniej upewnijmy się np. w administracji, czy wizyty są przeprowadzane. Poprośmy też zaufanego sąsiada o obecność podczas takich odwiedzin. Nieznajomych gości nie spuszczajmy z oka. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia, powinniśmy przekazać je jak najszybciej policji.