Raport MILLERA: Kto jest winien zaniedbań

2011-08-01 4:00

Komisja ministra Jerzego Millera (59 l.) nie wskazała jednoznacznie winnych katastrofy smoleńskiej. - To nie była nasza rola. Od tego jest prokuratura - tłumaczył szef MSWiA. Jednak w raporcie wymieniono szereg błędów, które politycy i wojskowi popełniali od lat, organizując przeloty najważniejszych osób w państwie i szkoląc żołnierzy do pilotowania maszyn. Pokazujemy ludzi, którzy brali za to pieniądze, ale nie wypełniali swoich obowiązków! Nie dość, że nie reagowali na liczne zaniedbania, to często swoimi decyzjami sami je wymuszali!

Zacznijmy od polityków. Jak się okazuje, traktowali oni 36. Specjalny Pułk Lotnictwa, którego żołnierze pilotowali samoloty z najważniejszymi osobami w państwie, niemal jak taksówki. Zdarzało się, że zamówienia na samoloty trafiały do pułku kilkadziesiąt godzin przed wylotem. Piloci i załoga nie mieli czasu, by się odpowiednio przygotować do tych rejsów. Na przykład zapotrzebowanie na lot premiera do Smoleńska, który odbył się 7 kwietnia 2010 roku, złożono zaledwie 5 dni zamiast 14 przed planowaną wizytą. Co więcej, politycy w ostatnim momencie przesyłali informację o dokładnej liczbie pasażerów i ładunku. "Pracownicy instytucji zaangażowanych w procesie przygotowania specjalnego transportu lotniczego wskazywali, że nagminne było składanie zapotrzebowania zbyt późno. Wszelkie próby eliminacji tego zjawiska kończyły się niepowodzeniem" - czytamy w raporcie. Dopiero teraz komisja nakazała szefom Kancelarii Prezydenta, Premiera, Sejmu i Senatu oraz ministrom obrony opracować dokładne zasady zamawiania samolotów i przestrzegania ich. Z kolei szef MSZ ma ustalić procedury pozyskiwania informacji o pogodzie z lotnisk, które nie przekazują ich do międzynarodowej bazy.

Raport jest bezlitosny dla 36. Pułku i Sił Powietrznych Wojska Polskiego. Okazuje się, że kierujący tymi formacjami przez wiele lat nie robili tego, co do nich należało, czyli nie nadzorowali właściwie pracy swoich podwładnych. 36. Pułk nie dysponował kadrą instruktorską profesjonalnie przygotowaną do prowadzenia szkoleń technicznych - to tylko jeden z zarzutów w raporcie. A jest ich kilkadziesiąt. Piloci nie mieli właściwych uprawnień, brakowało szeregu ćwiczeń nie tylko z pilotażu, ale np. ze współpracy załogi ze sobą. Źle były przygotowywane loty. - Naruszane były zasady przestrzegania czasów startowych, nalotu oraz odpoczynku pilota i załogi - oto kolejny zarzut. W siłach powietrznych panował totalny bałagan. Trzeba szybko wyciągnąć wnioski!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki