Zebrało się tam prawie 100 tys. żałobników, aby ze łzami w oczach modlić się za dusze tragicznie zmarłych.Tłum rozpaczających ludzi szczelnie wypełniał plac i wszelkie dochodzące do niego ulice. Wszędzie łopotały narodowe flagi przewiązane kirem. Widoczne były transparenty z nazwami dziesiątek miast i miasteczek. Przybyli górnicy, stoczniowcy, harcerze i wszyscy inni, którzy chcieli oddać ostatni hołd elicie Polski.
W milczeniu słuchali, jak wybitny aktor Olgierd Łukaszewicz (64 l.) odczytywał pełne mrocznej symboliki słowa Apokalipsy św. Jana. A gdy w całym mieście zawyły syreny, nikt nie krył wzruszenia i rozpaczy.
Przeczytaj koniecznie: Zostawili stolicę w żałobie
Maciej Łopiński (63 l.), szef gabinetu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.) płakał, kiedy przyszło mu wygłosić ostatnie słowa pożegnania Prezydenckiej Pary. Dla niego byli bliskimi przyjaciółmi, ludźmi, których znał i kochał od lat.
- Leszku, Leszku... Byłeś dobrym, mądrym, otwartym i ciepłym człowiekiem - wspominał prezydenta. - Marylko, znaliśmy się tyle lat. Zawsze podziwiałem Twoją mądrość, Twój takt, ale także niezależność poglądów - mówił ze ściśniętym gardłem.
Jednak wszyscy wiedzieli, że przyszedł już czas na wyciągnięcie wniosków z tragedii.
- Oni wszyscy, począwszy od Pana Prezydenta i Jego Małżonki, Oni wszyscy mieli ciągle jakieś nadzieje i marzenia dotyczące Ich życia i dotyczące Ojczyzny. Musimy sprostać wyzwaniu największemu - dobrze odczytać nadzieje, marzenia, myśli zmarłych, tak aby cała Polska i wszyscy Polacy potrafili je ponieść dalej, ponieść Ich marzenia i ponieść Ich nadzieje - zaapelował premier Donald Tusk (53 l.). - To największa rzecz, jaką możemy Im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - mówił wzruszony prezes Rady Ministrów.
- Jeśli zapomnę o Nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie! - przypomniała słowa Adama Mickiewicza córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego (73 l.), Izabela Sariusz-Skąpska (46 l.).
Żałobnicy zakończyli swoje uroczyste pożegnanie mszą koncelebrowaną przez Episkopat Polski. Po niej, przy dźwiękach "Boże, coś Polskę", zamyśleni opuszczali plac Piłsudskiego.