- Odkryłem, że jestem jej potrzebny tylko po to, by pozbyć się jej dotychczasowego partnera życiowego. Miałem go zamordować - mówi Tomasz Cała (39 l.).
Wiedziała o nim wszystko
Tomasz to wielki, silny mężczyzna. Zawodowy kierowca, dobrze ubrany i wygadany. W życiu brakuje mu tylko prawdziwej miłości, której wciąż szuka. Po kolejnym zawodzie miłosnym postanowił pójść po radę do wróżki. I tak trafił do słynnej łódzkiej wróżbiarki Kasandry.
- Nie mogłem sobie poradzić z pewną damą. Chciałem poznać przyszłość. Musiałem się dowiedzieć, w którą stronę tamta znajomość pójdzie - wspomina Tomasz.
Wkrótce okazało się, że wróżba Kasandry sprawdziła się co do joty. - Wróżka zdobyła moje zaufanie - mówi Tomasz. - Nie przypuszczałem, że ktoś tak trafnie może przewidywać przyszłość. Gdy więc na horyzoncie pojawiały się kolejne problemy, biegłem z nimi do Kasandry. Zostałem jej stałym klientem. Zwierzałem się jej ze wszystkich kłopotów. Była nie tylko wróżką, ale też bardzo dobrym psychologiem. Czułem, że dzięki niej zmienia się moje życie - dodaje mężczyzna.
Rozmawiali głównie o kobietach. Tomasz wyjawiał Kasandrze najbardziej intymne szczegóły swojego życia. Mówił o swoich partnerkach tak, jak pacjent opowiada o swoich schorzeniach lekarzowi.
Przez 9 lat ich znajomość stawała się coraz bliższa. Przerodziła się w przyjaźń. - Rok temu Kasandra poprosiła mnie o pomoc - opowiada Tomasz. - Miała stłuczkę. Chciała bym zawiózł jej auto do znajomego blacharza. Pomogłem. W dowód wdzięczności zaprosiła mnie na kawę.
Po raz pierwszy spotkali się nie w gabinecie wróżb, ale w knajpce. Kasandra nie rozmawiała już z nim jak z klientem, ale jak z dobrym znajomym. Uwodziła go. Spotkanie zmieniło się w randkę i trwało kilka godzin. Tomasz znów poczuł, że jest zakochany.
Dobra wróżka czy zła czarownica?
- To była miłość bez pamięci - wspomina. - Poczułem się wybrańcem losu. To były cudowne chwile. Bez przerwy powtarzała mi, że bardzo mnie kocha, że jestem wspaniały, wyjątkowy.
Spotykali się kilka razy dziennie. On jechał do jej salonu tylko po to, by chwilę na nią popatrzeć. Ona po pracy wpadała do niego do domu, żeby przez kilka minut pobyć z nim sam na sam. Zaczęli ze sobą sypiać.
Tomasz wiedział, że Kasandra od wielu lat jest z kimś innym. Czuł się zazdrosny. Namawiał ją do rozstania z dotychczasowym partnerem, chciał ją mieć tylko dla siebie. Przekonywał, że kocha ją ponad życie, że świata poza nią nie widzi...
- Ona odpowiadała, że powinienem sobie poszukać żony, spłodzić dzieci, ale jednocześnie kontynuować z nią znajomość. Powtarzała, że cały czas będzie na moje wezwanie, że wtedy dopiero zobaczę esencję seksu - mówi Tomasz. I coraz bardziej podkreślała, że tylko jej dotychczasowy partner stoi na przeszkodzie ich prawdziwemu szczęściu.
Zacząłem podejrzewać, że Kasandra prowadzi ze mną jakąś grę. Zrozumiałem, że jestem przez nią manipulowany - mówi mężczyzna. - Czułem, że wykorzystuje moje słabości. Przecież dokładnie wiedziała czego mi brakuje w relacjach z kobietami. Zrozumiałem, że "wielka miłość" o jakiej mówi to tylko złudzenie, bo naprawdę zależy jej, by moimi rękami pozbyć się dotychczasowego partnera.
Omal go nie zabił
Tomasz poszedł do innej wróżki... I przeżył szok! Rozłożyła karty tarota i powiedziała takie rzeczy, że do dziś drżę na ich wspomnienie. Usłyszałem, że jestem narzędziem w rękach kobiety, która chce mnie wykorzystać, bym zabił... opowiada drżącym głosem. - Jak miało się to stać? Mogła nagle powiedzieć, że kończy naszą znajomość. Ja nie mogę tego przeboleć i krew się we mnie gotuje. Biegnę więc do jej partnera i go morduję. Ja idę do więzienia, a ona...
Tomasz pobiegł do partnera Kasandry. Ale nie po to, by go zabić. Opowiedział mu całą historię. A ten tak się przejął, że z zawałem serca trafił do szpitala. Niewiele brakowało, a przypłaciłby to życiem.
- Do zbrodni na szczęście nie doszło. Gdyby jednak mężczyzna zmarł, spróbowalibyśmy odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu odpowiedzialność ponosi wróżka, czy rzeczywiście doszło do psychomanipulacji i podżegania do zabójstwa - mówi Magdalena Zielińska, rzecznik prasowy łódzkiej policji.
Wróżka może zniszczyć
Łódzkie wróżki są oburzone na to, co zrobiła ich koleżanka.
- Nietrudno manipulować klientami, ale wykorzystuję te umiejętności, by pomagać, a nie szkodzić - mówi wróżka Daria. - Potrafię ubrać człowieka w kwiaty, żeby zaczął myśleć optymistycznie. Potrafię wmówić mu, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, chociaż tak być nie musi.
- W tym przypadku nie chodzi tylko o relacje wróżka - klient, ale przede wszystkim kochanka - kochanek - mówi wróżka Anastazja. - Żeby faceta skołować, kobiety są w stanie zrobić takie rzeczy, o jakich filozofom się nie śniło. A wróżka ma przecież dodatkowo pole sugestii. Może postawić człowieka na nogi, ale może też go zniszczyć.
Wróżka Kasandra wciąż przyjmuje klientów, którzy chcą poznać swą przyszłość. Z nami nie chciała rozmawiać.
Imię wróżki zostało zmienione.