Mieli mnóstwo wspomnień, zapewne na niejedną książkę. Pani Dorota troszczyła się o Wojciecha Jaruzelskiego przez osiem lat. I choć w pewnym momencie chciała odejść, to widząc jego postępującą chorobę, nie mogła go zawieść i została z nim. Przychodziła kilka razy w tygodniu, zajmowała się nim wiele godzin dziennie. Kiedy trafiał do szpitala, odwiedzała go i przynosiła domowej roboty obiady.
- Jego ulubionym daniem był szpinak po generalsku z dużą ilością czosnku. Kiedy zanosiłam go dla niego, od razu poprawiał mu się humor. Pan generał uwielbiał też zupę grzybową, ziemniaki z cebulką i zsiadłe mleko. Zanosiłam mu też od czasu do czasu łososia oraz robiłam jajeczko na miękko. Uwielbiał je! Nienawidził za to rosołu - zdradza nam opiekunka Jaruzelskiego.
Opiekunka Jaruzelskiego wspomina ich ostatnie chwile: Mówił, że moja opieka dużo mu dała
Kiedy sięga pamięcią do ostatniego pobytu w szpitalu i tego, jak czuwała przy łóżku generała, mocno się wzrusza. Pani Dorota tylko nam opowiada o ostatniej rozmowie z Jaruzelskim.
- To było 10 maja, na dzień przed jego udarem. Przyniosłam mu obiad. Generał źle się wtedy czuł, trochę przysypiał, ale sprawiał wrażenie pozytywnie nastawionego do życia. Karmiłam go, ale nie chciał za bardzo jeść. Było mu wtedy przykro, że żona go źle ocenia, że chce rozwodu. Mówiłam mu, żeby się nie martwił. Jednocześnie przeczuwał chyba najgorsze, bo na koniec podziękował mi za lata troski. Mówił, że moja opieka dużo mu dała. Kiedy to usłyszałam, wzruszyłam się mocno. Pożegnaliśmy się i powiedziałam, że przyjdę w poniedziałek, za dwa dni. Niestety, nazajutrz dostał udaru i nie było już z nim kontaktu - opowiada nam opiekunka. Dziś często odwiedza jego grób na wojskowych Powązkach. - Zawsze ciepło o nim myślę - dodaje na koniec.
Czytaj też: Wyznanie opiekunki Wojciecha Jaruzelskiego: Łączyła nas miłość oparta na przyjaźni
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail