Choć od tragedii minęły już cztery dni, policja wciąż nie ustaliła jej przyczyn. Gromadzi dowody, przesłuchuje świadków i realnie bierze pod uwagę, że 31-letni Sylwester K. celowo doprowadził do wypadku. Był w separacji z żoną, dlatego spędzał z córeczką tylko kilka dni w miesiącu. Tak postanowił sąd, choć Agata K. wnosiła, by zakazał ojcu samodzielnych widzeń z dzieckiem. - Bałam się go. Od wielu miesięcy mi groził, a bywało, że i śledził. Nieraz wrzeszczał, że zabije Emilkę i siebie, a nawet mnie. To był koszmar, musiałam od niego uciec - opowiada ze łzami w oczach.
Groźby Sylwestra K. były na tyle realne, że sprawą zajęła się nawet Prokuratura Rejonowa Radom-Zachód. - Wszczęliśmy dochodzenie, a Sylwester K. usłyszał zarzut znęcania się nad żoną - potwierdza prokurator Małgorzata Chrabąszcz. Teraz ta sprawa stała się bezprzedmiotowa. Ale nie można wykluczyć, że miała wpływ na postępowanie mężczyzny.
Niedziela 3 maja była właśnie dniem, gdy Sylwester K. miał wyznaczone widzenie z córką. Miał ją odwieźć matce o godz. 20. Ale nie odwiózł. Zaniepokojona kobieta zawiadomiła policję. Dwie godziny później dowiedziała się o tragedii. - Obawiam się, że mąż po prostu spełnił swoje groźby - mówi wstrząśnięta Agata K.
Czy mężczyzna celowo wjechał pod tira? Czy zabił siebie i córeczkę, żeby zemścić się na żonie? To próbuje ustalić prokuratura w Opocznie.
Zobacz też: BURZE nad Polską! Gwałtowne burze, deszcz i grad. Mapa błyskawic i opadów NA ŻYWO