Kontrolę na podejrzanej fermie drobiu przeprowadzono w sobotę 2 grudnia rano. Sprawców, 52-letniego ojca wraz z jego 21-letnim synem, znaleziono na terenie gospodarstwa. Przyłapano ich na gorącym uczynku, właśnie wypompowywali paliwo ze zbiornika do autocysterny.
Mężczyźni zbudowali zbiornik przerabiając starą cysternę. Takich zbiorników na terenie gospodarstwa było więcej. W cysternach zabezpieczonych przez celników znajdowało się łącznie 52, 5 tys. litrów oleju napędowego o wartości ponad 270 tys. zł.
Kiedy celnicy wkroczyli na teren gospodarstwa i zaczęli zadawać pytania, mężczyźni zeznali, że wykonują jedynie polecenie szefa firmy. Tłumaczyli też, że prezes posiada wszelką dokumentację dotyczącą pochodzenia paliwa. Osoby, o której opowiadali nie znaleziono.
Mężczyznom grozi kara wysokiej grzywny lub kara pozbawienia wolności do 2 lat.
Nie wiadomo skąd pochodził olej napędowy, który rozlewano na kurzej fermie. Próbki zostały już wysłane do badania w celu ustalenia dokładnego składu oleju napędowego, co pomoże w ustaleniu źródła jego pochodzenia.